Kross Vento 3.0 - solidny rower szosowy dla solidnego amatora kolarstwa

Na początku tego sezonu do naszej redakcji trafił szosowy Kross Vento 3.0. To budżetowa wersja sportowego roweru wyścigowego, którego cena w sezonie wynosiła 3199 zł. Za taką kwotę nie można spodziewać się przesadnie wiele, jeśli chodzi o rower tego segmentu, ale Kross pokazał, że potrafi zbudować rower finalnie niedrogi, a spełniający oczekiwania kolarza amatora.

Vento 3.0 to solidna konstrukcja oparta na nowoczesnej, lekkiej, aluminiowej ramie, zaprojektowanej od podstaw przez inżynierów Krossa, a wyposażonej w carbonowy widelec. Osprzęt Shimano zastosowany w Vento 3.0 to grupa Sora. Cała grupa - bo należą do niej nie tylko przerzutki testowanej „trójki”, ale też manetki, hamulce, piasty czy korba... Świetna sprawa - producent osprzętu zbudował elementy tak, by jak najlepiej współpracowały ze sobą, a producent roweru to wykorzystał - nie wszyscy tak robią, oszczędzając na mniej wyeksponowanych elementach, których nie kupujemy oczami. Punkt dla Krossa.

Vento 3.0Vento 3.0 fot. Franek Przeradzki

Vento do tej pory przejechałem może i nie dużo - bo dokładnie 1823 km, ale za to wykorzystywałem go w naprawdę różnych warunkach. Kupując wyścigowy rower z aluminiową ramą bierzemy pod uwagę to, że możemy użytkować go w różnych warunkach. Nie płacimy za „carbonową specjalizację”, która może i przyczynia się do obniżenia masy roweru, ale też bardzo zawęża jego przeznaczenie i warunki w jakich może być użytkowany. Vento 3.0 woził mnie do pracy, jeździł rekreacyjnie po mieście, był na kilku spokojnych weekendowych wycieczkach, pomagał mi w treningach, woził bagażnik na sztycy podsiodłowej, ścigał się w zawodach triathlonowych, jeździł po górach...

Kross Vento 3.0Kross Vento 3.0 fot. LŚ

We wszystkich tych czynnościach radził sobie bardzo dobrze. Wygodna pozycja za kierownicą typu baranek, która daje kilka różnych chwytów, pozwalała na odprężenie się na kilkudziesięciokilometrowej trasie. Niska masa roweru (9,9 kg w rozmiarze XL z pedałami PD M-520), niskie opory toczenia i dobra aerodynamika pozwalały na jazdę z dużą prędkością. Ta przydawała się nie tylko na treningu czy zawodach, ale też na wycieczkach, gdzie zwiększała zauważalnie średnie tempo jazdy.

kierownicakierownica fot. MB

Oczywiście nie jest tak, że rower ten jest idealny do wszystkiego - to cały czas jest sprzęt typowo szosowy, zbudowany po to, by jechać szybko po równym asfalcie. Zdarzyło mi się jechać nim po szutrowych drogach, kocich łbach, czy po asfaltach tak dziurawych, że więcej było w nich ubytków niż nawierzchni - nie wspominam pokonywania tych odcinków jako coś przyjemnego. Ważniejsze jest jednak to, że wycentrowane na pierwszym przeglądzie obręcze do tej pory są proste - mimo tego typu przygód - a ja ważę przecież 95 kg...

Vento 3.0 świetnie się prowadzi przy dużych prędkościach, można powiedzieć że jazda z prędkością 40 + jest jego żywiołem. Jego geometria zaprojektowana jest tak, że prowadził się niezwykle stabilnie nawet gdy udało mi się jechać w dół górskich serpentyn z prędkością 77 km/h! Kładłem się w zakręty jak na motocyklu. Jedyną rzeczą jakiej się bałem, to wytracanie prędkości. Tak szybkie rowery powinny mieć hamulce tarczowe - niedługo myślę że to się zmieni i tarczówki na stałe zagoszczą w kolarskich tourach (decyzją UCI hamulce tarczowe mają wrócić w sezonie 2017 do testów w zawodowym peletonie szosowym). Póki co mamy rowery z hamulcami obręczowymi, które żeby nie wiem co, nie będą tak skuteczne jak hydrauliczne tarcze... Trzeba się z tym po prostu pogodzić i odpowiednio wcześniej przed zakrętami zaczynać wytracać prędkość.

Wiele osób uważa, że Sora nie jest poważną grupą szosową, nie nadaje się do ścigania i dopiero solidną jakość przedstawia Tiagra. Śmiem się z tym twierdzeniem nie zgodzić. Zmiana biegów klamkomanetkami Sory odbywa się bardzo szybko i intuicyjnie. Biegi wchodzą z lekkim kliknięciem, bardzo łatwo zarówno w górę jak i w dół. Poprawnie wyregulowany mechanizm pracuje naprawdę bez zarzutu. Jedyne do czego bym się mógł przyczepić to to, że w trakcie mojej górskiej eskapady brakowało mi na podjazdach lżejszego biegu. Zestawienie 34-27 okazywało się dla mnie po prostu za twarde przy naprawdę stromych górkach, ale to jedyna wada osiemnastobiegowego napędu - a może po prostu moja...

zmęczenie po podjeździezmęczenie po podjeździe fot. AS

Co do usterek - od wizyty w autoryzowanym serwisie Kross na pierwszym przeglądzie nie stało się absolutnie nic. Nie przypominam sobie, żeby choć raz nawet spadł mi łańcuch. Nie złapałem też gumy, mimo jazdy po naprawdę różnym podłożu - koła też są proste.

Nie jest tak, że Vento 3.0 jest rowerem idealnym - zmieniłbym w nim kilka rzeczy. Jakich? Przede wszystkim wymieniłbym siodło na takie bardziej dopasowane do mojej indywidualnej anatomii. Druga sprawa to owijki na kierownicy, które gdy były nowe wyglądały obłędnie, ale tylko wtedy. Niestety bardzo szybko brudzą się i nie wyglądają zbyt estetycznie. Kolejna rzecz to wewnątrzne prowadzenie linek, które w szybkim rowerze szosowym powinno być standardem. I tu niespodzianka - Kross na 2017 rok przygotował już nową kolekcję. Vento 3.0 na pierwszy rzut oka jest praktycznie identyczne, ale najważniejsze - rama tego modelu - jest całkowicie nowa. Cały czas pozostaje aluminiowa, ale główka ramy dostaje stożkową rurę sterową, linki zostają poprowadzone wewnętrznie, a cena rośnie tylko o 100 zł. Jeżeli planowaliście zakup niedrogiego roweru szosowego w tym sezonie i z jakiś powodów się spóźniliście - to nawet bardzo dobrze się składa...

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.