7 niedrogich rzeczy, które miasta mogą robić, by być bardziej rowerowymi

Media straszą spowolnieniem gospodarczym, a infrastruktura rowerowa kosztuje. Droga rowerowa w mieście może kosztować od 500 tys. zł do nawet 2 mln zł za kilometr. Ułatwiać życie rowerzystom można jednak także znacznie taniej. Oto 7 sposobów, by uczynić miasto bardziej przyjazne rowerom nie wydając na to dużych pieniędzy.
W ubiegłym roku ZDM zamontował stojaki rowerowe przy BUW-ie W ubiegłym roku ZDM zamontował stojaki rowerowe przy BUW-ie fot. ZDM

Stojaki rowerowe

Najbardziej oczywista rzecz jaką miasto może wykonać niedrogo, to oczywiście stojaki rowerowe.

Koszt jednego porządnego stojaka umożliwiającego przypięcie roweru za koło i ramę wynosi od około stu złotych do kilkuset za sztukę. Koszt zależy od tego jak wiele stojaków miasto kupi naraz, jaki wybierze model i rodzaj jego wykończenia (stojaki malowane proszkowo są tańsze, ocynkowane droższe). Wraz z kosztami montażu cena stojaka waha się od 300 do 1000 złotych.

W cenie budowy kilometra drogi rowerowej (przyjmijmy koszt jej budowy na poziomie miliona złotych) miasto może postawić więc od tysiąca do aż trzech tysięcy stojaków. Taka ich liczba z pewnością zostanie zauważona przez cyklistów.

Nic dziwnego, że niektóre polskie miasta (jak np. Radom) wręcz słyną ze stawiania stojaków rowerowych. Największe polskie miasta jak Gdańsk czy Warszawa rocznie stawiają setki jak nie tysiące stojaków. Inne powoli ruszają w ich ślady.

Pole do popisu mają jednak nie tylko samorządy - także administratorzy i właściciele obiektów usługowych i handlowych, właściciele firm, spółdzielnie mieszkaniowe i inne podmioty mogą z powodzeniem stawiać stojaki rowerowe na swoim terenie. Pracownicy i klienci z pewnością to docenią!

Warto pamiętać jednak o jednej zasadzie - zwykle lepiej postawić 2 stojaki w 500 miejscach niż po 500 stojaków w zaledwie dwóch lokalizacjach.

Rynny przyschodowe

Jeszcze tańsze od stojaków rowerowych są rynny, które pomogą przystosować dowolne schody do potrzeb rowerzystów.

Oczywiście na drogach rowerowych i innej infrastrukturze rowerowej schody nie powinny występować. Jest jednak wiele innych miejsc ze schodami, w których pojawiają się osoby z rowerami. Wiadukty, kładki piesze, wejścia na stacje kolejowe i metra, czy klatki schodowe budynków. W żadnym z tych miejsc rynna nie zastąpi oczywiście windy ani normalnej pochylni - chociażby dlatego, że nie rozwiązuje problemów rowerów z przyczepkami, rowerów trzykołowych i innych. Może być jednak rozwiązaniem prowizorycznym, także na czas remontów.

Rynny takie są bardzo tanie. Koszt instalacji jednej wynosi zaledwie kilkaset złotych. W Holandii takie rynny, w formie stalowego ceownika lub betonowego profilu, znajdziemy dosłownie przy każdych schodach, których nie dało się zlikwidować.

Podobnie jak w przypadku stojaków rowerowych, inicjatywa rynnowa nie musi ograniczać się do samorządów - właściciele i administratorzy nieruchomości, w tym bloków mieszkalnych mogą za skromne pieniądze ułatwić życie cyklistom. Za koszt jednego kilometra drogi rowerowej (przyjmujemy 1 mln. złotych za kilometr) da się zamontować rynny nawet na 300-400 schodach.

W Opolu rowerem pod prąd można jeździć m.in. po jednokierunkowych ulicach wyspy Pasieki W Opolu rowerem pod prąd można jeździć m.in. po jednokierunkowych ulicach wyspy Pasieki Fot. Michał Grocholski / Agencja Wyborcza.pl

Dopuszczenie ruchu rowerów pod prąd

Kontrapasy rowerowe są tanie - koszt ich wyznaczenia, razem z ceną projektu organizacji ruchu i malowaniem nawierzchni zwykle nie przekracza 50 tysięcy złotych za kilometr.

Warto jednak wiedzieć, że dla kontrapasów istnieje jeszcze tańsza alternatywa - dopuszczenie ruchu rowerów pod prąd bez wyznaczania kontrapasa. Wszystko odbywa się przez dodanie kilku tabliczek T-22 "nie dotyczy rowerów" pod znakami, co kosztuje góra kilka tysięcy złotych.

W cenie jednego kilometra wydzielonej drogi dla rowerów (znowu przyjmujemy koszt miliona złotych za kilometr) można więc otworzyć dla dwukierunkowego ruchu rowerów nawet 200-300 jednokierunkowych ulic. Mówiąc obrazowo - w cenie kilometra drogi rowerowej można w ten sposób "otworzyć" dla rowerów większość ulic jednokierunkowych w centrum miasta (a w mniejszych miastach wszystkie!).

Taką zmianę w dostępności miejskiej przestrzeni cykliści z pewnością docenią. Całkiem prawdopodobne, że przy okazji poprawi się też bezpieczeństwo - rowerzyści bowiem nie tylko świetnie uspokajają ruch, ale mogąc jechać mniejszymi uliczkami jednokierunkowymi unikają wielu zagrożeń (np. manewrów skrętu w lewo), które do tej pory czekały ich na okrężnej trasie.

Znak wjazdu do strefy Tempo 30 w Berlinie Znak wjazdu do strefy Tempo 30 w Berlinie fot. Rafał Muszczynko

Uspokojenie ruchu

Kolejną niedrogą i bardzo przyjazną dla cyklistów alternatywą jest tworzenie stref ruchu uspokojonego. W strefie takiej rowerzyści poruszają się razem z autami po jezdni, w tzw. ruchu ogólnym. Zwykle nie ma potrzeby wyznaczać tam ani dróg rowerowych, ani pasów.

Zyski z wytyczenia takich stref wykraczają jednak poza temat rowerów. Ograniczenie dopuszczalnej prędkości oznacza też zysk dla mieszkańców (mniejszy hałas, mniej spalin), kierowców (więcej miejsc do parkowania, łatwiejsze włączenie się do ruchu) oraz pieszych (bezpieczniejsze i bardziej przyjazne ulice). Zyskuje też miasto - bo bardziej przyjazna przestrzeń wpływa pozytywnie na ceny nieruchomości i zniechęca do wyprowadzki na przedmieścia.

Uspokajanie ruchu jest bardzo tanie. W zależności od sytuacji może kosztować od kilku tysięcy złotych do kilkudziesięciu tysięcy w sytuacji, w której wraz ze zmianą dopuszczalnej prędkości zarządca drogi zdecyduje się postawić bariery fizyczne (azyle, wyspy, szykany lub progi). Oznacza to, że zamiast jednego kilometra drogi rowerowej można uspokoić ruch na co najmniej 50 kilometrach ulic.

Ruch najlepiej uspokajać jest powierzchniowo - od razu w całych kwartałach ulic, tworzących jednolite strefy. Uspokajanie liniowe (na jednej ulicy) lub punktowe (np. tylko przy szkole) zwykle jest mniej skuteczne i spotyka się z niezrozumieniem u części kierowców.

Aktualnym polskim liderem w temacie uspokajania ruchu jest Gdańsk - tam strefy miasta z prędkością ograniczoną do 30 kilometrów na godzinę obejmują już ponad połowę powierzchni miasta, a w planach jest wyrównanie do miast europejskich, w których wskaźnik ten zwykle wynosi około 70%.

Krawężnik-hopka dla rowerów Krawężnik-hopka dla rowerów Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Wyborcza.pl

Obniżanie lub likwidacja krawężników

Większość rowerzystów ma jednego wspólnego, szczerze znienawidzonego wroga - za wysokie krawężniki. Przodują w tym szosowcy, na których wąskie oponki i odchudzone koła zabójczo działają już krawężniki o wysokości poniżej centymetra. Na te wyższe zgodnie narzekają już wszyscy - zarówno ci jeżdżący na rowerach miejskich jak i posiadacze rowerów górskich z amortyzatorami.

 

Krawężnik na połączeniu drogi rowerowej i jezdnifot. Rafał Muszczynko

Mając w budżecie niewielkie środki miasto może urządzić akcję porządkowania krawężnikowego bałaganu. Krawężniki można "wyregulować" tak, by nie wystawały nawet na milimetr. Ba, można pójść nawet dalej i w ogóle zrezygnować ze stosowania krawężników pomiędzy jezdnią a drogą rowerową.

Przykład Wrocławia pokazuje, że obniżenie jednego krawężnika kosztuje około 3000 złotych. Przy czym im szerzej zakrojona jest akcja naprawcza, tym taniej wychodzi obniżenie pojedynczego krawężnika - warto więc zastanowić się nad hurtem. Zwłaszcza, że w cenie kilometra drogi rowerowej obniżyć ich można ponad 300!

Droga Rowerowa w Jedlni Letnisku Droga Rowerowa w Jedlni Letnisku fot. Bractwo Rowerowe Radom

Malowanie oznakowania poziomego na drogach rowerowych

Oznakowanie poziome na drogach rowerowych nie jest może pierwszą potrzebą rowerzystów, ale mając nieco wolnych funduszy w budżecie, można pokusić się o odświeżenie oznakowania na drodze rowerowej, pomalowanie co bardziej problematycznych przejazdów rowerowych na czerwono (te niepomalowane czasem kierowcy mylą z linią warunkowego zatrzymania), albo wyposażenie drogi rowerowej w linię środkową i/lub krawędziowe.

Zwłaszcza ten ostatni pomysł jest warty uwagi - w Polsce linie środkowe i krawędziowe na drogach rowerowych to wciąż rzadkość. Tymczasem są bardzo użyteczne. Krawędziowe pomagają cyklistom łatwiej poruszać się po zmroku i w warunkach ograniczonej widoczności - pozwalają posiadaczom słabszego oświetlenia rowerowego nie wyjechać z trasy na trawnik lub chodnik w miejscach gdzie droga rowerowa jest nieoświetlona. Z kolei linia środkowa przydaje się na drogach rowerowych o intensywnym ruchu, na których występuje częste mijanie się i wyprzedzanie rowerzystów.

Koszt? Nie ma reguły, istnieje co najmniej kilka rodzajów farb i sposobów malowania. Niezależnie od technologii malowania jednak jego koszt z pewnością będzie wielokrotnie niższy niż szkot budowy drogi rowerowej.

Gdańsk przypomina kierowcom o kulturze i bezpieczeństwie rowerzystów. Gdańsk przypomina kierowcom o kulturze i bezpieczeństwie rowerzystów. fot.

Akcje edukacyjne i promocyjne

Rower to nie tylko infrastruktura. Zrozumienie kierowców, przyjazny wizerunek rowerzysty w mieście - to wartości niewymierne i niemierzalne. Ale z pewnością cenne dla cyklistów!

Akcje zachęcające do korzystania z roweru, podpowiadające jak powinni zachowywać się poszczególny użytkownicy drogi, czy tłumaczące pewne zachowania cyklistów - to tylko część pomysłów na co można przeznaczyć pieniądze z budżetu. Nie koniecznie z budżetu miasta - wszak do roweru zachęcać mogą też firmy z wielu branż, spółdzielnie mieszkaniowe i inne podmioty.

Akcje takie, zależnie od zasięgu i wykorzystywanego medium, mogą być bardzo tanie, albo całkiem kosztowne. Podstawą jest jednak pomysł i grupa docelowa, a nie rozdmuchany do gigantycznych rozmiarów budżet. Porządną dużą akcję edukacyjną spokojnie można zrobić za koszt znacznie niższy niż budowa kilometra drogi rowerowej. Mniejsze akcje, celowane w konkretne lokalne problemy i grupy społeczne mogą być jeszcze tańsze i zamknąć się kosztem, który na swoje barki jest w stanie wziąć nawet niewielkie stowarzyszenie lub osoba prywatna.

Pamiętajcie tylko, by dobrze przemyśleć treść przekazu. Ci, którzy tego nie robią, zwykle osiągają efekt odwrotny od zamierzonego!

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.