W dniach 24-26 sierpnia rowerzyści poziomi z całej Polski (i nie tylko) zjechali do Szczecina na V Ogólnopolski Zlot Rowerów Poziomych. Zlot organizowany był przez stowarzyszenie Rowerowy Szczecin i zgromadził blisko 50 posiadaczy i sympatyków poziomych jednośladów z całej Polski.
Zlot był nieco mniejszy niż poprzedni, rekordowy zlot w Turawie pod Opolem w 2011 roku, który zresztą szeroko relacjonowaliśmy. Niższą frekwencję w tym roku można wytłumaczyć mniej centralną lokalizacją zlotu i nowym terminem, który stoi w kolizji z podobnym zlotem u naszych sąsiadów.
Dlatego też prawdopodobnie kolejny zlot zorganizowany zostanie na Mazowszu.
Pierwszy dzień zlotu był dość krótki. Choć niektórzy przyjechali już w czwartek, to oficjalne rozpoczęcie zlotu odbyło się dopiero w piątek wieczorem. Wtedy też uczestnicy mieli szansę zapoznać się z innymi uczestnikami oraz z ich rowerami oczywiście.
Wieczornym rozmowom przy rowerach, rozprawianiom o ciekawych rozwiązaniach technicznych i dysputom o wyższości jednych rowerów nad innymi nie było końca. Najbardziej wytrwali integrowali się i dyskutowali prawie do 2 w nocy.
Drugi dzień zlotu był dalece bardziej intensywny. Rozpoczął się wcześnie rano, gdy niemal wszyscy uczestnicy zebrali się na parkingu przy akademiku, w którym przewidziane były noclegi.
Każdy uczestnik, a także kilka osób spoza zlotowego grona, miał możliwość nauczyć się jeździć na rowerze poziomym, wypróbować konkretną konstrukcję i uzyskać mnóstwo użytecznych informacji od jej właściciela, a często także konstruktora. Porad pomagających kupić lub skonstruować rower poziomy udzielali też obecni na zlocie producenci poziomek i sprzedawcy części.
Główną częścią drugiego dnia Zlotu była jednak wycieczka rowerowa. Zależnie od wariantu, uczestnicy mieli do przejechania 60 lub 90 kilometrów.
Wyjazd ze Szczecina cykliści z Rowerowego Szczecina poprowadzili tak, by możliwie jak najmniej blokować ruch w mieście. Trasa prowadziła głównie przez tereny zielone i po mniej uczęszczanych ulicach.
To sprawiło, że prawdziwe skrzydła cykliści na poziomie mogli rozwinąć dopiero kawałek za Szczecinem. Trasa prowadziła do przejścia w Dobieszynie.
Większa część wycieczki, z oczywistych względów, prowadziła po niemieckiej stronie Granicy. Wzdłuż wielu dróg znajdujących się tam prowadzone są komfortowe, asfaltowe trasy rowerowe sprzyjające rowerowej turystyce.
Poziomi rowerzyści są bardzo różni. Jedni nawinęli na koła dziesiątki tysięcy kilometrów, inni dopiero zaczynają jeździć. Spore zróżnicowanie jest też w wieku uczestników i ich kondycji. Dlatego wycieczka obfitowała w wiele postojów pozwalających rozciągniętemu peletonowi zbić się, a bardziej zmęczonym cyklistom - odpocząć. Szybsi też nie narzekali - mieli czas na integrację, wymianę doświadczeń lub przejażdżki na kolejnych rowerach.
Wieczorem zaś odbyło się integracyjne ognisko w Lesie Arkońskim.
Kolejnym ciekawym elementem zlotu było niedzielne zwiedzanie Muzeum Komunikacji w Szczecinie.
Rowerzyści poziomi z natury lubią technikę, zwłaszcza ciekawostki z nią związane. Dlatego zaproszenie ich do muzeum, było organizacyjnym strzałem w dziesiątkę. Zwłaszcza, że muzeum to posiada w stałej ekspozycji wiele prototypów (m.in. Beskid, Iskra, Lekki Pojazd Terenowy), zabytkowe pojazdy komunikacji miejskiej (zarówno autobusy jak i tramwaje) jak również pojazdy zbudowane lub gruntownie przebudowywanych samodzielnie przez właścicieli (np. maluch gąsienicowy, syrena z nadwoziem własnej konstrukcji, Suzuki Samuraj z nadwoziem Fiata 126p).
Przed Muzeum znajduje się wyłączona z ruchu ulica, na której zorganizowano wyścigi rowerów poziomych. Zmagania parami (a czasem trójkami) na dystansie kilkuset metrów trwały kilka godzin. Najszybsze rowery rozpędzały się podczas wyścigów do prędkości nieco ponad 50 km/h, pomimo tego, że część trasy prowadziła pod górkę.
Najszybszym rowerzystą na zlocie został Bartosz Zaborowski z Warszawy. Jechał on na rowerze z centralnym sterowaniem (tzw Flevo) skonstruowanym przez siebie z kompozytów szklanych (na zdjęciu po lewej, tuż obok redaktora Polski na Rowery). Jego rower wyposażony jest w kufer aerodynamiczny i posiada przedni napęd. Waży blisko 25 kilogramów.
Oprócz wyścigów, w których nie każdy przecież chce startować, zorganizowano także inne konkurencje sprawnościowe. Najbardziej widowiskową był Sprint z Jajem, polegający na tym, by w jak najkrótszym czasie przejechać odcinek 20 metrów trzymając w jednym ręku jajko na łyżeczce. Jajko nie mogło spaść i się potłuc.
Przy okazji okazało się, że rowery poziome są wręcz stworzone do tej konkurencji. Jedyna cyklistka na rowerze klasycznym, która zdecydowała się wystartować w tej konkurencji, straciła równowagę już podczas ruszania i zbiła jajko. Na szczęście organizatorzy mieli zapas pozwalający wyżywić niewielką armię, więc nie przeszkodziło to w dalszej części zawodów.
Drugim elementem wymagającym wprawy w jeździe rowerem poziomym był Wyścig Żółwi. Dystans niecałych 10 metrów uczestnicy mieli pokonać jak najwolniej, jednak tak by po drodze nie podeprzeć się nogami o ziemię, ani nie wywrócić. Najlepszym przejazd tego dystansu zajął prawie minutę.
Ostatnim elementem zmagań był konkurs teoretyczny z wiedzy o Zlocie, rowerach w nim uczestniczących oraz o rowerach poziomych. Pytano m.in. o różnice w wysokości fotelików pomiędzy Lowracerami i Highracerami oraz o liczbę szprych jednego z rowerów uczestniczących w zlocie.
Ostatnim elementem kończącego się już zlotu była wycieczka po Szczecinie. Podczas jazdy mieliśmy okazję zobaczyć m.in. słynną już na całą Polskę scieżkę na Trasie Zamkowej, wyznaczone niedawno kontrapasy oraz powstające właśnie elementy nowej obwodnicy.
Ze względu na słabą pogodę oraz to, że niektórzy zlotowicze musieli już ruszyć do domów, wycieczka nie cieszyła się dużą frekwencją. Była jednak ciekawa.
Następny Ogólnopolski Zlot Rowerów Poziomych za rok. Zapraszamy.