9 produktów rowerowych z Lidla. Sprawdziliśmy, czy warto o nie walczyć [TEST]

Jak co roku mniej więcej o tej porze sieć hipermarketów Lidl do swoich sklepów "rzuca" akcesoria dla rowerzystów. Otrzymaliśmy do testów 9 produktów, które już 29 marca trafią do sklepowych koszy.
Męska koszulka rowerowa Crivit Męska koszulka rowerowa Crivit fot. Lidl

Koszulka rowerowa Crivit za 29.99 zł

Koszulka rowerowa produkowana jest jak większość lidlowskich ubrań - przez firmę Crivit. Koszulka uszyta jest w 100% ze sztucznych materiałów, ale to wcale jej nie skreśla. Wszyscy czołowi producenci szyją swoje ubrania funkcyjne z różnego rodzaju poliestrów - każdemu materiałowi nadając specjalną nazwę. Produkt z Lidla także uszyty jest z takiego materiału - a jest nim TOPCOOL, czyli włókno funkcyjne regulujące wilgoć - jak na opakowaniu zapewnia producent. Według niego materiał ten powinien wchłaniać pot i transportować go na zewnątrz aby wyparował, jednocześnie sprawiając, że skóra jest przyjemnie sucha, a temperatura ciała pozostaje niezmieniona. Taaaaaak. Gadaj zdrów, pomyślałem sobie. Jakież było moje zdziwienie, gdy po dosyć dynamicznej przejażdżce w koszulce i softshellu Crivita okazało się, że wewnętrzna cześć bluzy jest mokra, a koszulka jest... sucha, tak jak i moje plecy. A więc system TOPCOOL rzeczywiście działa!

Już na pierwszy rzut oka widać, że koszulka firmy Crivit uszyta jest do jazdy rowerem. Świadczą o tym: odblaski zarówno z tyłu jak i z przodu koszulki, krój - czyli przedłużenie dolnej części pleców oraz trzy kieszenie kolarskie umieszczone z tyłu koszulki. Kieszenie te nie są jednak zamykane żadnym suwakiem, a więc uwaga na precjoza.

Z przodu mamy suwak, którym możemy częściowo rozpiąć koszulkę na piersi. Suwak jest plastikowy, niegumowany - więc jego wózek chodzi łatwo i nie potrzeba odrywać obu rąk od kierownicy, żeby zapiąć lub rozpiąć się. Suwak przy samym kołnierzyku zabezpieczony jest zakładką z materiału - aby plastikowe elementy suwaka, czy też metalowy wózek nie drażniły skóry na szyi kolarza.

Koszulka od wewnętrznej strony na plecach wykończona jest u dołu silikonowym paskiem, który zapobiega podwijaniu się koszulki w czasie jazdy.

Szwy są w miarę płaskie i nie uwierają nigdzie. Sprawiają też wrażenie na tyle porządnych, że nie spodziewam się, aby szybko się popruły.

Koszulka wygląda całkiem ładnie i na pierwszy rzut oka nie sprawia wrażenia taniochy z hipermarketu. Na piersi nie zobaczymy też loga firmy Crivit, a odblaskowy napis CYCLE ON. Co tu dużo mówić, koszulka ta może się podobać. Dostępne są jeszcze dwa inne rodzaje koszulek różniące się designem, kolorami oraz długością suwaka.

To jest już mój czwarty test akcesoriów rowerowych z Lidla i muszę powiedzieć, że widzę postęp w tych produktach. Koszulka z długim rękawem testowana dwa lata temu - także z magicznym systemem TOPCOOL po testach powędrowała do kontenera. Koszulka z 2016 roku zostanie ze mną na dłużej.

Kurtka męska softshell Kurtka męska softshell fot. Lidl

Kurtka Crivit Softshell za 59 zł

Kurtka z Lidla z założenia ma godzić dwa światy - ma być częściowo przynajmniej wodoodporna, wiatroszczelna i jednocześnie oddychająca. To bardzo trudne zadanie jak na produkt budżetowy za niecałe 60 zł... Jak zatem starano się je wykonać? Otóż kurtka ta jest uszyta z dwóch materiałów. Pierwszy - niebieski - to materiał nie przepuszczający powietrza, zatem nie oddychający. Z tego materiału uszyta jest praktycznie cała kurtka - jej przód, tył i zewnętrzna część rękawów. Wykończenie materiału z zewnątrz cienką krystaliczną strukturą - systemem BIONIC FINISH ECO - ma nie wchłaniać wody i zabrudzeń. Natomiast czarny materiał pod pachami - na wewnętrznej części rękawów oraz po bokach kurtki - to przewiewny poliester. Jego zadanie to wentylacja.

Kurtka ma też tajną broń - odpinane rękawy, które trzymają się każdy na jednym suwaku błyskawicznym. Dwa ruchy i już mamy kamizelkę, która chroni przed wiatrem klatkę piersiową i plecy, a pozwala wiatrowi chłodzić nasze ręce.

Kurtka jak przystało na taką z przeznaczeniem rowerowym, posiada trzy kolarskie kieszenie na plecach (w tym jedną zapinaną na suwak), odblaski, przedłużone plecy i silikonowe wykończenie zapobiegające podwijaniu się kurtki.

A teraz najważniejsze, jak się w niej jeździ? Testowałem ją w nie najlepszych do tego warunkach, bo przy temperaturze 6 stopni Celsjusza (na szczęście powyżej zera). Pod nią miałem tylko wyżej opisywaną koszulkę i okazało się, że jako taki komfort termiczny jest. Przy dosyć dziarskim kręceniu czułem, że się pocę (głównie na plecach) ale jednocześnie odczuwałem delikatny ogólny chłód (spowodowany wentylacją boczną). Nie wytrzymałbym tak ubrany dwugodzinnej przejażdżki, ale co tu dużo mówić - ubrałem się do testu, a nie do warunków atmosferycznych. Pierwszy wniosek jest taki, że materiał na plecach kurtki nie oddycha. Pot, który skutecznie od ciała odprowadzała koszulka, osadzał się na wewnętrznej stronie kurtki i tam pozostawał. Materiał, który sprawdza się na klatce piersiowej (chroniąc tors przed przewianiem) niezbyt daje radę na plecach - nawet przy tak niskiej temperaturze. Przy +15 stopniach Celsjusza byłby w środku niezły piekarnik - mimo przewiewnych wstawek na bokach softshella. Przypomina mi się test softshella z października 2014 roku...

Zdecydowanie nie jest to rewelacyjny i pozbawiony wad produkt, jednak dzięki odpinanym rękawom ma też swoje zalety. Podróż do pracy w chłodny poranek w zapiętym pod szyję softshellu, powrót zaś w rozpiętym do połowy bezrękawniku...

Rękawiczki unisex Crivit Rękawiczki unisex Crivit fot. Lidl

Rękawiczki rowerowe Crivit za 16,99 zł

Dobrze, że te rękawiczki są tanie, bo od razu widać, że są "jednorazowe". Opisywaliśmy już wcześniej podobne rękawiczki Crivita z oferty Lidla z 2014 roku. Powiem tak - oprócz innego designu nic oprócz ceny się nie zmieniło (teraz jest drożej o 2 zł). Wkładka żelowa jest tylko chwytem marketingowym, wykończenie szwów nie powala. Rękawiczki mają dwa odblaski, są średniowygodne i ogólnie nie zrobią u mnie kariery. Nie polecam.

Siedzenie żelowe Wittkop Siedzenie żelowe Wittkop fot. Lidl

Żelowe siodełko trekkingowe Wittkop za 39,99 zł

W koszach Lidla do wyboru mieć będziemy 3 rodzaje siodeł żelowych: miejskie, trekkingowe lub górskie, czyli po prostu wielkie, średnie i najmniejsze - sportowe wręcz. W moje ręce trafiło to średnie. Ogólnie bikefitting - czyli dopasowanie roweru do fizjonomii kolarza - to wielki dział wiedzy ze styku anatomii i sprzętu rowerowego. Dobranie odpowiedniego siodła ma tutaj kolosalne znaczenie nie tylko dla wygody, ale i dla optymalizacji pedałowania. Dobiera się je między innymi na podstawie szerokości guzów kulszowych miednicy rowerzysty. Zatem wybranie siodła spośród trzech dostępnych w ofercie jest wielkiego rodzaju uproszczeniem. Ja mam jeszcze gorzej - po prostu dostałem jedno i już. Postaram się zatem sprawdzić jak na nim się jeździ.

Montaż siodła jest prosty, w moim przypadku polega na odkręceniu mocowania bezpośrednio do sztycy, które przykręcone jest do siodełka i zamontowania samego siodła do jarzma znajdującego się na mojej sztycy podsiodłowej. Czas operacyjny - poniżej 5 minut - włącznie z wyregulowaniem siodła do moich preferencji.

Moje cztery litery przyzwyczajone są do wąskiego siodła mtb, więc szerokie siodełko trekkingowe jest dla mnie właściwie kanapą. Żel znajdujący się pod obiciem z tworzywa sztucznego nie jest ani za miękki, ani za twardy. Nie wyczuwam elementów konstrukcyjnych siedzenia ani swoim tyłkiem podczas jazdy, ani punktowo palcem podczas "badania" w trakcie postoju. Producent na opakowaniu informuje klienta o trzech strefach znajdujących się w siodle: strefie balansu - przód siodła, strefie dynamicznej - środek siodła oraz strefie siedzenia - tył siodła. Rzeczywiście da się wyczuć różnicę w twardości żelu między tymi strefami.

Siodło posiada w środku otwór, który pełni dwie funkcje. Po pierwsze dzięki niemu będzie nam wygodniej, dziura w siodełku sprawia, że rowerzysta nie odczuwa nacisku na tkanki miękkie okolic krocza, a dzięki temu jazda staje się wygodniejsza i bardziej komfortowa. Otwór w siodełku poprawia komfort jazdy zarówno kobiet jak i mężczyzn. Potwierdziła to moja żona poproszona o przejechanie się kawałek na rowerze wyposażonym w siodło Wittkopa. Drugim plusem otworu w siodle jest wentylacja. Dodatkowa cyrkulacja powietrza w rejonach szczególnie narażonych na przegrzanie się i otarcia jest nieoceniona - szczególnie w upalne dni.

Wiadomo, że nie każdemu może przypasować siodełko firmy Wittkop, ale niecałe 40 zł to nieduża kwota jaką można zaryzykować. Myślę, że większość z nas odczuje poprawę komfortu jazdy na swoim rowerze. Jeżeli uważasz jednak, że 40 zł to za dużo, w Lidlu znajdziesz też o połowę tańszą nakładkę żelową na siedzenie.

nakładka żelowa na siedzenie nakładka żelowa na siedzenie fot. Lidl

Żelowa nakładka na siedzenie za 19.99 zł

Każdy kto chce poprawić swój komfort jazdy na rowerze może spróbować zrobić to przy pomocy żelowej nakładki na siedzenie. Dobranie odpowiedniej do siedzenia swojego roweru będzie możliwe dzięki 4 modelom nakładek dostępnym w sieci sklepów Lidl. Nakładkę można traktować zarówno jako rozwiązanie tymczasowe - czyli na przyzwyczajenie swoich czterech liter do siodełka rowerowego na początku sezonu, jak i zamontować ją na stałe.

Montaż nakładki prostszy być nie może, a polega na założeniu jej na siodło, mocnym ściągnięciu sznurka i jeszcze według mnie na zawiązaniu supła w celu stałego unieruchomienia nakładki. Nakładka dzięki antypoślizgowej wkładce wewnątrz niej trzyma się pewnie siodełka i nie przesuwa się podczas jazdy. Co tu dużo mówić - nakładka taka nie nadaje się do sportu, gdyż zmniejsza wyczucie roweru i poczucie zespolenia z nim, natomiast do rekreacyjnego kręcenia nadaje się wyśmienicie. Zmniejsza nacisk na kości miednicy i miękkie tkanki okolic krocza, pozwala wydłużyć czas, który spędzamy bezboleśnie na siodełku.

Jeżeli nie jeździsz dużo rowerem, nie masz idealnie dobranego siodła do swojej anatomii, a twój zadek nie jest przyzwyczajony do rowerowego siodła - możesz mieć taką nakładkę w tzw. zanadrzu.

Spodenki męskie z wkładką Spodenki męskie z wkładką fot. Lidl

Spodenki kolarskie z wkładką za 34,99 zł

To nie czas na jazdę w krótkich spodenkach (testowałem w czwartek 24.03). Słońce pięknie świeci, pogoda wygląda na idealną na koszulkę z krótkim rękawkiem, ale jeszcze na to trzeba trochę poczekać, bo 6 stopni Celsjusza to jednak za mało jak na odzież bez rękawków/nogawek. Jak zatem przetestować krótkie spodenki rowerowe? Na początku kilka kółek po garażu podziemnym w samych spodenkach, a potem zakładam na nie zwykłe płócienne bojówki i dalej jazda!

Spodenki Crivita uszyte są z lycry. Dzięki temu materiałowi są dopasowane do ciała i jednocześnie przewiewne. Jak każde szanujące się spodnie kolarskie mają wszytą wkładkę - tak zwanego pampersa. Pampers ten zrobiony jest ze specjalnej tkaniny COOLMAX, która to powinna zapewniać komfort termiczny. Czy to działa? Dzisiaj ciężko mi to sprawdzić przy temperaturze o kilka stopni wyższej niż zero, ale z doświadczenia z produktami rowerowymi (nie tylko z Lidla) wiem, że z czego nie byłaby zrobiona wkładka, to i tak latem człowiekowi w newralgiczne miejsca jest zawsze ciepło (a czasem wręcz gorąco). Ważne jest, że wkładka o ergonomicznym kształcie wszyta jest dokładnie tam gdzie powinna, natomiast jej minusem jest to, że jest wg mnie po prostu za cienka. Jej prymarną funkcją jest poprawa wygody podróżowania na twardym i wąskim rowerowym siodełku. Jak się z tego wywiązuje? Moim zdaniem średnio, ale na pewno komfort podróżowania rowerem w nich jest lepszy niż w zwykłych spodniach bez żadnej wkładki...

Nogawki od wewnętrznej strony wykończone są paskiem silikonowym, który zapobiega ich podciąganiu się do góry. Kolarze nie golący nóg boleśnie odczują przyczepność jaką zapewniają nogawkom te paseczki.

Spodenki w pasie trzymają się dzięki troczkom, którymi możemy się związać tak, aby mieć pewność, że spodenki w niekontrolowany sposób same się nie zsuną. W wewnętrznej części spodni wszyta jest mała kieszonka, którą możemy wykorzystać do przewożenia klucza do domu, drobnych na picie itd.

I co z końcową oceną produktu? Spodenki firmy Crivit są poprawnym produktem jak za tę cenę. Na pewno polepszają komfort jazdy i można zacząć właśnie od nich swoją przygodę z kolarskimi spodenkami z wkładką.

urządzenie do czyszczenia łańcuchów urządzenie do czyszczenia łańcuchów fot. Lidl

Urządzenie do czyszczenia łańcucha za 24,99 zł

Wygląda tandetnie, wręcz jednorazowo. Obudowa ze zwykłego plastiku, plastikowe twarde szczotki w środku, metalowe druty zamykające i przytrzymujące na rowerze całe urządzenie. W zestawie dwie 50-mililitrowe buteleczki z biodegradowalnymi płynami: pierwsza jednorazowa z płynem czyszczącym (trzeba odciąć kawałek by ją otworzyć, zamknąć się już nie da), druga z oliwką smarującą łańcuch. Nie dla tych specyfików kupujemy całe urządzenie, ale dobrze, że są. Producent ostrzega jedynie, że gwarancja na produkt jest, ale pod warunkiem korzystania tylko i wyłącznie z załączonego w zestawie specyfiku czyszczącego. Ciężko to zrobić, bo najoszczędniejszemu rowerzyście owego płynu wystarczy na maksymalnie trzy mycia, a gdzie go szukać np. w półlitrowej butelce? Nie wiem... Gdy skończy się magiczne czyściwo, zamierzam zapoznać urządzenie czyszczące ze zwykłą naftą świetlną...

urządzenie do czyszczenia łańcuchówfot. Lidl

Tyle teorii, do dzieła. Na szczęście na potrzeby testu mój rower ma całkiem brudny łańcuch. Montuję urządzenie przez wyjęcie środkowej szczotki trzymającej się na specjalnym stelażu, wsadzenie łańcucha i przyciśnięcie go stelażem szczotki. Zamykam urządzenie jednym drutem, a drugi zaczepiam o wózek przerzutki. Czas pokręcić korbą - niestety nie idzie to łatwo. Łańcuch spada z tylnej zębatki, idzie krzywo. Ustawiam przerzutki tak jak pokazane jest to w instrukcji i próbuję drugi raz. Coś się blokuje, łańcuch spada tym razem z przedniej zębatki i szarpie wózek tylnej przerzutki. Postanawiam odczepić go od wózka i trzymając urządzenie czyszczące w ręku jednocześnie kręcić korbą. Udaje się. Wszystko idzie równo. Szczotki usuwają czarne błoto zlepione smarem, którego nie sposób jest łatwo usunąć bez demontażu łańcucha. Brud ten nie schodzi przy pomocy szmatki, a daje się to zrobić tylko szczoteczką do zębów (brudząc wszystko dookoła). Urządzenie też chlapie, ale zdecydowanie mniej i kierunkowo... Możemy zabezpieczyć miejsce, w które lecą kawałki brudu umoczonego czyściwem.

Po chwili kręcenia okazuje się, że łańcuch jest czysty jak po kąpieli w nafcie. Fajnie. Teraz należy tylko szmatką osuszyć łańcuch z cieczy myjącej i naoliwić go załączoną, lub też stosowaną wcześniej oliwką. Szybko, skutecznie, w miarę czysto, bo ręce i tak mam całe w smarze, a urządzenie myjące już do mojego mieszkania nie trafi - będzie mieszkać w garażu.

kask rowerowy Crivit kask rowerowy Crivit fot. Lidl

Kask rowerowy za 49,99 zł

Ciekawy, nieźle wyposażony i lekki. Takie było moje pierwsze wrażenie po wzięciu w ręce kasku rowerowego marki Crivit. Co dokładnie charakteryzuje ten model?

- regulacja rozmiaru za pomocą pokrętła oraz również regulowane zapięcie pod brodą (plastikowym klamrą). Kaski występują w rozmiarach: 54 - 60 cm, 59 - 65 cm i dziecięcym 49 - 54 cm, co pozwoli raczej każdemu dobrać kask do rozmiaru swojej głowy.

- posiada wyjmowaną wyściółkę, która jest mocowana na rzepy do wnętrza kasku. Wszystko bardzo łatwo się odczepia i przyczepia, więc nie bójmy się dbać o higienę. Uważać tylko należy, by nie odkleić rzepa od kasku - jest to bardzo prawdopodobne.

- W kasku znajdziemy 11 otworów wentylacyjnych, w tym pięć z przodu, które zostały zabezpieczone siatką (bardzo dobre rozwiązanie chroniące przed owadami). Kask wypróbowałem na torze kolarskim, czyli w zamkniętym pomieszczeniu, ale czułem się bardzo komfortowo. Fryzura też nie doznała większego uszczerbku - wentylacja działa.

- ma zdejmowany daszek (a więc można używać go też na rowerach, które wymagają bardziej pochylonej, aerodynamicznej pozycji)

- posiada dwie naklejki odblaskowe z tyłu kasku

-  miłym dodatkiem jest sześciodiodowa lampka LED zamocowana z tyłu kasku. Lampka ta świeci na czerwono w 3 trybach - ciągłym i dwoma migającymi. Lampka działa na baterię typu CR2025, więc z jej wymianą nie powinno być większych problemów.

Funkcja ochronna? Niestety, miałem okazję ją przetestować już na pierwszym treningu. W debiutanckiej jeździe na torze kolarskim zaliczyłem przewrotkę. Efekt? Zdarty łokieć i udo, ale to pikuś. Najważniejsze, że z głową wszystko w porządku mimo uderzenia nią o nawierzchnię toru. Kask z pewnością uchronił mnie przed bolesnym guzem.

Twardość EPSu kasku Crivita jest bardzo podobna do twardości materiału tworzącego droższe kaski. Wytłoczka z tworzywa (policarbon) nadająca kaskowi barwę, jest naklejona w staranny sposób na EPS.

Kask posiada certyfikat bezpieczeństwa TUV, znak jakości GS i dopuszczenie do sprzedaży na rynku europejskim CE.

Dużym plusem kasku jest wbudowana w niego lampka. Światełko umieszczone jest wysoko - widać je całkiem nieźle, nawet z większej odległości, szczególnie w trybie drugim - migającym.

Wizualnie kask jest przyjemny dla oka, ma uniwersalny kształt oraz ciekawe kolory. Z pewnością może się podobać. Cenowo również prezentuje się atrakcyjnie.

Prawo nie nakazuje nam poruszania się na rowerze w kasku, ale organizatorzy imprez rowerowych często wymagają ich posiadania. Sami musimy rozsądzić, czy ochrona głowy na rowerze jest nam potrzebna.

Wieszak rowerowy Powerfix Wieszak rowerowy Powerfix fot. Lidl

Wieszak rowerowy Powerfix za 32,99 zł

Jeżeli montowałeś kiedykolwiek suszarkę do bielizny nad wanną - z montażem wieszaka rowerowego nie powinieneś mieć żadnych problemów. Wiercenie otworów w suficie nigdy nie należało do moich ulubionych czynności, ale jeżeli trzeba to trzeba - a w przypadku jakiegokolwiek wieszaka na rower (na ścianę czy sufit) bez tego się nie obędzie.

Po zamontowaniu wieszaków i przepleceniu 16 metrów liny można podwiesić rower. Zabezpieczone tworzywem metalowe haki zaczepiamy o kierownicę, siodełko i możemy podwieszać sprzęt. Maksymalna waga roweru, który możemy zawiesić na urządzeniu Powerfixa to 20 kg.

Rozwiązanie to sprawdzi się zarówno w piwnicy jak i w garażu, gdzie cierpimy na brak wolnego miejsca. Niestety wieszak ten nie przedstawia żadnych wartości wizualnych i według mnie nie nadaje się do mieszkań - no chyba, że nie jesteście estetami oraz macie odwagę, żeby pod rowerem postawić np. kanapę... Ja wolałbym jednak rower powiesić na ścianie, a nie na suficie.

Copyright © Agora SA