Sportowa turystyka na przedgórzu Alp

Sezon rozpoczynasz w Calpe, okolice Gardy objechałeś we wszystkich możliwych kierunkach, a o Istebnej nie chcesz nawet słyszeć? Zapraszamy do Albstadt, tu z pewnością nie będziesz się nudzić.

Zastanawiałeś się kiedyś, jakie warunki powinno spełniać idealne miejsce na kolarski urlop? Po pierwsze miejsce musi być atrakcyjne krajobrazowo - nie będziesz przecież jeździł po pustyni. Z pewnością nie może zabraknąć podjazdów i zjazdów - do listy dopisujemy więc góry. Samo ukształtowanie terenu to jednak za mało, potrzebne będą odpowiednie trasy. Szosowcy wspomną o asfaltowych podjazdach, fani MTB przebąkiwać będą o single trackach w lesie. Obowiązkowo okolica ciekawa historycznie lub przyrodniczo - w końcu nie samym rowerem żyje człowiek. No i dojazd - nie może być za daleko, najlepiej gdyby na miejsce prowadziła autostrada, ewentualnie w pobliżu było lotnisko. Powiesz, że takie wyidealizowane miejsce to bajka, której próżno szukać na naszym kontynencie. Pudło! Takie miejsce istnieje, w dodatku jest bliżej niż sądzisz. Zapraszamy do Albstadt!

Albstadt to urokliwe niemieckie miasteczko położone w Badenii-Wirtembergii. Precyzyjniej zaś - w połowie drogi między Stuttgartem, a południową granicą Niemiec. Region ten nazywa się Jurą Szwabską i stanowi niejako przedgórze niemieckich Alp. Jest to rozległy (długi na 220 i szeroki na 40-70 km) płaskowyż rozciągający się między Alpami, Jeziorem Bodeńskim, a doliną Renu. Pod względem ukształtowania terenu Jura Szwabska przypomina nasze Beskidy. Brak strzelistych gór, nad dolinami dominują zalesione wzgórza.

Jura SzwabskaJura Szwabska fot. materiały prasowe fot. BG

Choć najwyższy szczyt liczy tylko 1015 m n. p. m. miłośnikom kolarskich wspinaczek i zjazdów nie zabraknie uciech. Na co drugą górę wiodą asfaltowe serpentyny, a kilkukilometrowe podjazdy o nachyleniu większym niż 10% nie stanowią rzadkości. Asfalt jak to u Niemców - erste klasse! Podjazd wywinduje tętno w okolice 200 BPM, a na zjazdach wcale nie będzie łatwiej - niektórych szwabskich serpentyn i "patelni" nie powstydziłyby się Wielkie Toury. Doliny są rozległe, więc ze szczytów rozpościerają się kapitalne widoki, a liczne schroniska pozwalają na "przerwy kawowe" w wyśmienitych okolicznościach przyrody.

Rozczarowani nie będą też fani MTB. Podczas pobytu w Albstadt miałem okazję testować dwa nowe modele Meridy - wyścigową Ninety Six i all-mountainową One Twenty.

Testy MeridyTesty Meridy fot. Merida fot. BG

Dość powiedzieć, że w tych stronach z obu można wycisnąć to, co najlepsze. Strome podjazdy po korzeniach, gdzie tętno rośnie, a przyczepności brakuje z pewnością, ucieszą fanów XC. Momentami bywało tak stromo, że zastanawiałem się, czy napęd 1x11 okaże się wystarczający. Miłośnicy bardziej grawitacyjnych odmian kolarstwa znajdą tu liczne single-tracki, zjazdy po kamieniach, małe dropy - jednym słowem wszystko to, za co kochamy enduro. Dość powiedzieć, że RS Pike zamontowany w  Meridzie One Twenty nie próżnował podczas testów. Zjeździłeś na "góralu" Polskę wzdłuż i wszerz? W okolicach Albstadt pojawią się skojarzenia i z Przesieką, i z maratonem w Krynicy.

Miłośnicy mniej ekstremalnej górskiej turystyki rowerowej też znajdą coś dla siebie - sieć dróg rowerowych jest w Jurze Szwabskiej bardzo gęsta - między miastami poruszamy się niemal jak w Danii, a do wszystkich atrakcji turystycznych można dotrzeć wygodnymi drogami asfaltowymi. W wyższych partiach nie brakuje też szerokich szutrówek.

A jest gdzie docierać - okolice Albstadt, Balingen i Rottweil to początek krainy "disneyowskich" zameczków. Osadzone niczym orle gniazda na szczytach samotnych wzgórz - klimat jak z bajki. Najwspanialszy z nich - Burg Hohenzollern można zwiedzić również w środku. Pod warunkiem, że akurat nie przebywa na nim dziedzic, Baron Hohenzollern - zamek jest bowiem prywatną własnością słynnego arystokratycznego rodu.

Zamek HohenzollernówZamek Hohenzollernów fot. materiały prasowe fot. materiały prasowe

Ale Albstadt to nie tylko turystyka rowerowa - to także sport wyczynowy w najlepszej postaci. Miasto to gości powiem od kilku lat Puchar Świata w Cross Country - fenomenalną imprezę sportową. Zobaczenie na żywo gwiazd takich jak Julien Absalon czy Gunn-Rita Dahle Flesja to nie lada gratka dla fanów MTB. Ba, zawodników można nie tylko zobaczyć, ale też pogadać z nimi, przybić piątkę czy zamienić kilka słów o sprzęcie. Piłkarscy fani byliby w szoku, że tak można ;). Zawody gromadzą niezliczone rzesze kibiców - widać, że Niemcy naprawdę żyją tym sportem. Wszyscy zawodnicy - od juniorów startujących w piątek po elitę kobiet doświadczają ogromnego dopingu. To, co dzieje się jednak w czasie wyścigu mężczyzn zasługuje na osobną wzmiankę. Tłumy kibiców wypełniają wówczas szczelnie każdy metr podjazdów i zjazdów, a wrzawa oszałamia. Moje pierwsze skojarzenie - l'Alpe d'Huez w czasie Wielkiej Pętli.

Jeśli zaś kibicowanie na UCI Cross Country World Cup  rozbudzi wasz wyścigowy apetyt, z pewnością uda się wam go poskromić - w okolicy nie brakuje wyścigów, w samym Albstadt odbywa się ich kilka (w tym Gonso MTB Classic w czasie Pucharu Świata). Szosa, maraton MTB czy XC - do wyboru, do koloru.

ZawodyZawody fot. BG fot. BG

Okolice Albstadt to wyśmienite miejsce na kolarski urlop, bez względu na to jaką "specjalizacją" się zajmujesz. Nie dość, że wyjeździsz się za wszystkie czasy, zwiedzisz arcyciekawy historycznie i przyrodniczo region, a na zamku poczujesz się jak Dziedzic Pruski, to jeszcze strzelisz selfie z Kulhavym i Absalonem.

Selfie autora z Kuhlavym i AbsalonemSelfie autora z Kuhlavym i Absalonem fot. BG fot. BG

Spróbuj to zrobić nad Gardą.

Partner - materiał

zobacz wybrane produkty

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.