Poradnik inny niż wszystkie: Ta zaskakująca jazda rowerem zimą

To nie jest przewodnik na temat jazdy po śniegu i lodzie. Takich przewodników jest już dość. To krótka lista rzeczy, o których przewodniki takie zazwyczaj milczą. Rzeczy, które w jeździe zimą mogą was zaskoczyć.

Mimo że śnieg nie leżał jeszcze nawet dwóch dni a temperatura wyraźnie przekracza średnią dla grudnia, trudno nie nadziać się na poradnik o tym, jak jeździć rowerem zimą . Z jednej strony to dobrze, bo pokazuje, że zimowe rowerowanie staje się coraz powszechniejsze i normalniejsze. Ale z drugiej strony - ile można czytać o tym, że należy ubierać się na cebulkę, spuścić powietrze w tylnym kole i ostrożnie wchodzić w zakręty.

Zakładam, że osoby zaglądające na Polska na Rowery wiedzą już to wszystko. Jeśli jednak nawet tak jest i daliście już się przekonać do jazdy na rowerze, kiedy chwyci mróz i spadnie śnieg, ale jeszcze tego nie próbowaliście - chciałem wam przedstawić listę rzeczy, które mogą was zaskoczyć oraz kilka porad, jak z tym zaskoczeniem sobie poradzić.

1. Parujące okulary.

Osoby, które na co dzień używają okularów optycznych są raczej przyzwyczajone do tego, że zima nie jest najwygodniejsza porą roku. Zmiana temperatury przy wchodzeniu do cieplejszego pomieszczenia może wywołać skroplenie się pary wodnej na szkłach okularów i odebrać widoczność na kilka chwil.

Podobnie jest z parą, która wydobywa się z naszych ust i nosa podczas jazdy. Jednak to, co naturalne dla osób obeznanych z okularami, może przy wyraźnie minusowych temperaturach zaskoczyć tych, którzy okularów chcieliby używać, by chronić oczy przed pędem zimnego powietrza. Dwa wydechy powietrza i jedziemy w zupełnej mgle. Pozostaje albo przyzwyczaić się do jazdy bez okularów albo założyć gogle.

2. Dużo chusteczek.

Do obowiązkowego wyposażenia zimowego rowerzysty powinna należeć paczka chusteczek higienicznych. Gdy po wysiłku fizycznym (nawet takim niedużym, rowerowym wysiłku) na zimnie wchodzimy do cieplejszego pomieszczenia, istnieje duże ryzyko, że nasz nos całkowicie się udrożni. Nie ma w tym nic nienormalnego, nie świadczy też to o jakieś infekcji. Tak po prostu to wszystko działa. I jedyna rada to być na to przygotowanym. Chustki w dłoń!

3. Zamarznięte zapięcia.

To może rowerzystom zdarzyć się tak samo jak kierowcom samochodów. Jeśli zdarza się Wam na dłużej zostawić rower na mrozie możecie spodziewać się, że zamek w waszym zapięciu nie będzie chciał się otworzyć. Dlatego nie zapominajcie od czasu do czasu potraktować go oliwą czy innym przeznaczonym do tego płynem - szarpanie się z kłódką przy minus dziesięciu nie należy do najprzyjemniejszych

4. Zbyt szybko rozładowujące się światełka.

Nawet najlepsze oświetlenie na słabych bateriach nie będzie dobrze działać.Nawet najlepsze oświetlenie na słabych bateriach nie będzie dobrze działać. fot. Rafał Muszczynko

Mróz nie działa również dobrze na baterie. Jeśli nie macie dynama, tylko światełka zasilane bateriami czy akumulatorami, w miarę możliwości nie zostawiajcie ich przy rowerze, tylko zabierajcie ze sobą. I wymieniajcie baterie odpowiednio często , by nie padło podczas jazdy. Tym bardziej, że zimą ponury zmrok zapada podczas szczytów komunikacyjnych i po prostu nie można sobie pozwolić wówczas na jazdę bez oświetlenia.

5. Piach z solą na spodniach i butach.

W czasie zwykłego deszczu z reguły nie widać, jak niedoskonałe są przednie błotniki. Woda chlapie na nasze nogi, ale później wysycha i niemal nie zostawia śladu (chyba, że nie wiem po czy jeździcie). Gorzej ze śniegiem z piaskiem i solą, który wciąż jeszcze dominuje na naszych ulicach. To tak łatwo ze spodni nie schodzi. Dlatego dobrze wyposażyć się w ochraniacze na nogawki i buty.

6. Twarde siodełko.

To, że siodełko w rowerze, który stał na dworze przy niskich temperaturach będzie zimne to wiecie. Ale może was zaskoczyć to, że będzie twarde - tworzywa sztuczne używane do produkcji siodełek po prostu często na zimnie sztywnieją. Na szczęście prawdopodobnie ubrani jesteście w dodatkową warstwę bielizny czy grube rajstopy, więc pewnie tego aż tak bardzo nie poczujecie.

7. Gdzie zostawić rower.

Zima na rowerze, KrakówZima na rowerze, Kraków FOT. JAKUB OCIEPA / Agencja Wyborcza.pl

Jeśli przyzwyczailiście się, by trzymać rower w pokoju, teraz macie problem . Podczas jazdy po śniegu rower nabiera taką masę towaru, który zacznie się rozpuszczać zaraz po wniesieniu do cieplejszego pomieszczenia, że nie pomogą ani sterty gazet, ani wiadro szmat. Nawet dokładne otrzepywanie roweru przed wniesieniem do pomieszczenia niewiele pomoże. Powitajcie cztery miesiące błota. No chyba, że jesteście szczęściarzami, którzy mają garaż lub wózkarnię. Albo zdecydujecie się trzymać rower na dworze (wbrew pozorom nie musi się to dla niego źle skończyć - szczególnie jeśli będziecie go trzymać pod pokrowcem, wszystko jest dobrze nasmarowane, a łańcuch znajduje się w osłonce).

8. Była przerzutka - nie ma przerzutki.

Jeśli wasze rowery wyposażone są w przerzutki i hamulce szczękowe, a po jeździe przez śnieg zostawiliście ja na mrozie, możecie liczyć się z tym, że kiedy będziecie chcieli ruszyć, mechanizmy te nie będą działały dobrze. Lub nie będą działały w ogóle. Zbrylony śnieg zamarznie na przerzutce i szczękach hamulcowych i minie chwila, zanim dadzą się one ponownie uruchomić. Dlatego warto zawsze po zakończonej jeździe otrzepać szczęki i przerzutkę, a przed rozpoczęciem - upewnić się, że hamulce działają . Pomagają również przerzutka i hamulce w piaście.

9. Kra na twarzy.

Kolejny problem związany z oddychaniem: para z ust i nosa osadza się na rzęsach (oraz wąsach i brodzie co poniektórych) i natychmiast zamarza. Jednak wbrew pozorom nie ma w tym nic strasznego. Przygotujcie się jedynie na żarty o Dziadzie Mrozie. A kropelki z rozpuszczonych sopli na rzęsach potrafią nawet wyglądać uroczo.

10. Poczucie humoru.

Z dużym prawdopodobieństwem, gdy zaczniecie jeździć rowerem zimą, zdziwi Was, jak wiele osób z waszego otoczenia uważa, że bardzo dowcipinie będzie was zapytać o to, czy zmieniliście opony na zimowe . Na szczęście nie są to najbardziej irytujące z pytań zadawanych rowerzystom .

11. Jakie to fajne!

Nawet jeśli żadna z powyższych rzeczy was nie zaskoczy, będziecie musieli ze zdziwieniem przyznać jedno: jazda rowerem zimą jest prostsza i przyjemniejsza, niż się tego spodziewaliście. To znaczy - żebyśmy się dobrze zrozumieli - ja też wolę jeździć w słoneczny wiosenny dzień. Ale i tak nie zamieniłbym ani jednego kilometra przejechanego po śniegu i lodzie na marznięcie na przystanku w oczekiwaniu na przegrzany tramwaj lub odśnieżanie samochodu, by zaraz rozpocząć tkwienie w zimowych korkach.

Konrad Olgierd Muter

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.