Kross Dirt Sessions 2011 w Przasnyszu

19 czerwca 2011 przejdzie do historii jako pierwsza zorganizowana przez firmę KROSS impreza Dirt - KROSS Dirt Sessions 2011. W Przasnyszu pojawili się prawie wszyscy zaproszeni goście: czołówka polskiej rowerowej sceny freestyle - Bartek Obukowicz, Adam Glosowic, Marcin Rot, Filip Soczyński, Piotr Krajewski i wielu innych.

Wszystko byłoby pięknie gdyby nie jeden z niespodziewanych i nieproszonych gości - deszcz. Nowy park rowerowy, który powstał tuż obok fabryki Kross był przygotowany na wszystko, niestety nie posiada zadaszenia w związku z czym z powodu opadów impreza była przerywana co najmniej czterokrotnie - co jak łatwo można się domyślić wpłynęło na dynamikę i przebieg całego eventu, jak i na publiczność, która choć na pewno nie jest z cukru nie wytrzymała kilkunastu wiader wody na metr kwadratowy ziemi przasnyskiej.

Cała impreza zaczęła się od godziny dwunastej, wcześniejsze treningi były odwołane z powodu silnego wiatru. Na pierwszy ogień poszedł tor Pumptrack - niewielki, lecz techniczny tor autorstwa braci Rynkiewiczów z Olsztyna przyniósł dużo dobrej zabawy i dobrą rozgrzewkę na sam początek imprezy. W konkurencji mogli startować wszyscy, zarówno 10-cio latkowie, jak i profesjonalni zawodnicy. Do zrobienia były po trzy kółka dookoła Pumptracku, wygrywał najlepszy czas, a na najszybszego czekał wypasiony zegarek G-Shock z super dokładnym stoperem. Tym najszybszym okazał się być Mateusz Kacprzak z Olsztyna, dla którego pompowanie na takich torach to chleb powszedni. Trening czyni mistrza, gratulujemy!

Po późniejszym pokazie skoków na motorach spadł deszcz, choć właściwszym słowem było by "lunął". Chłopaki rowerzyści szybko wyciągnęli przygotowane zawczasu folie i przykryli skocznie i lądowania, tak aby nie rozmiękły, w rezultacie gdy deszcz przeszedł można było od razu przystąpić do głównego dania dnia - zawodów rowerowych Kross Dirt Sessions 2011. Jako pierwszy poleciał Bartek 'Papież' Obukowicz wykręcając na pierwszej skoczni pierwszego podczas tej imprezy backflipa. Poprzeczkę od razu wysoko zawiesił następny w kolejce miejscowy rider, pochodzący z Leszna pod Przasnyszem Sebastian 'Vader' Chamski , który na pierwszej skoczni sieknął flipa a na drugiej 720 (!). I właśnie wtedy znów spadł deszcz. Błyskawiczne rozłożenie folii i następne godzinne czekanie na przejaśnienie nie zniechęciło zawodników do jazdy i gdy tylko znów można było skakać chłopaki rzucili się na skocznie. Miejscowy bohater Vader niepowstrzymany kręcił kolejne rotacje, salta i tailwhipy, Papież stylem i wysokością powalał wszystkich, a Kraja z Warszawy latał tylko kilka centymetrów niżej. Wszyscy zawodnicy dali z siebie wszystko a z powodu wiszących na niebie ciężkich chmur sędziowie pod przewodnictwem kontuzjowanego team ridera Kross'a Adama Glosowica zdecydowali się nie przedłużać imprezy i po godzinnym jam session wiedzieli już kto zajmie które miejsce. Nie muszę chyba dodawać, że w momencie zakończenia finałów spadł deszcz.

Na sam koniec zostały tylko formalności - rozstawienie podium i rozdanie nagród. Z powodu pogody i zmienionego programu dnia organizatorzy zdecydowali się uhonorować finansowo więcej osób niż piewszą trójkę. Finalnie na podium stanęli i otrzymali następujące nagrody:

1. Sebastian Chamski - 1300pln + zegarek G-Shock

2. Bartek Obukowicz - 900pln + zegarek G-Shock

3. Piotrek Krajewski - 600pln + zegarek G-Shock

4. Marcin Rot - 400pln

5. Filip Soczyński - 300pln

Gratulujemy. Następnym razem organizatorzy zapowiadają wypuszczenie kilku migów 29 ze srebrnym proszkiem który odpędzi chmury.

Więcej o:
Copyright © Agora SA