Dzieci z podstawówki nie boją się pedałować zimą

Holenderskie dzieci zawstydziłyby niejednego wytrawnego cyklistę w Polsce. Czym? Zobaczcie sami.
 

Assen, Holandia. Mroźna zima. Za oknem -8. Dzieci ruszają do szkół podstawowych i gimnazjów. Rowerami, po szerokich nawet na 4 metry drogach rowerowych. Nikt nie płacze, że jest zima. Nikt nie bredzi o niesprzyjającym klimacie. Wszyscy uznają taki stan rzeczy za całkowicie normalny.

Pod szkołą olbrzymi, nieco zasypany zmarzniętym śniegiem parking z zaparkowanymi setkami jednośladów należących do uczniów. To też normalne - w Holandii dba się o to, by dla każdego dziecka starczyło miejsca w stojakach.

Fragment prezentacji miasta Zwolle. Fragment prezentacji miasta Zwolle.  fot. Rafał Muszczynko

Według badań uczniowie holenderskich szkół bardzo chętnie jeżdżą rowerami. Holenderskie Fietsberaad podaje, że niemal co drugi uczeń szkoły podstawowej dojeżdża do niej na rowerze. Wynika to nie tylko z dobrej infrastruktury, ale także z możliwości "zadania szyku". Rowerem zwykle można podjechać pod samą szkołę, zaś dzieciaki przywożone samochodami ostatnie kilkaset metrów muszą zwykle pokonać pieszo, czyli wolniej i "mniej elitarnie" niż ich zroweryzowani koledzy i koleżanki. Ze względów bezpieczeństwa, pod samą szkołę zwykle autem nie da się dojechać.

Być może to właśnie sprawia, że holenderskie dzieciaki tak dużo jeżdżą rowerami.  Fietsberaad podaje, że dwunastoletnie dziewczynki to statystycznie najbardziej intensywnie eksploatujący rowery użytkownicy. Typowa dwunastolatka w Holandii przejeżdża rowerem około pięć tysięcy kilometrów rocznie.

Nie wiem jak Wy, ale ja właśnie poczułem się jakiś taki... cherlawy i malutki.

Rafał Muszczynko

Więcej o:
Copyright © Agora SA