Holendrzy znani są z tego, że poza olbrzymią liczbą dróg rowerowych stosują też całą masę rozwiązań mniej lub bardziej zintegrowanych z ruchem zmotoryzowanym. Pisaliśmy już o kontrapasach , czas na ulicę rowerową.
1) Fietsstraat, czyli...
Fieststraat to po holendersku po prostu ulica rowerowa. Jak sama nazwa wskazuje, ulica taka musi mieć wszystko to, co mają normalne ulice, czyli jezdnię (z ruchem rowerowym), chodniki, latarnie. Mogą przy niej stać także zabudowania. Jest też oznaczona na mapach , co wprowadza zamęt w głowach turystów z Polski przyzwyczajonych do tego, że ulice ulicami są tylko wtedy, gdy jeżdżą nimi auta.
Ulica rowerowa może być (jak na zdjęcia powyżej) umiejscowiona w centrum miasta i przeznaczona wyłącznie dla rowerów.
2) Ulica wynaleziona od nowa
W ostatnich latach Holendrzy wymyślili jednak nowy rodzaj ulicy rowerowej - z dopuszczonym ruchem aut. Odkrywanie Ameryki na nowo, albo udoskonalanie koła? Niekoniecznie.
Ulica rowerowa ma szczególną konstrukcję. Jej jezdnia jest wąska - tak wąska, by z ledwością mogły się na niej minąć dwa samochody. Środkowa jej część jest asfaltowa i przeznaczona do jazdy dla rowerów. Po obu stronach części asfaltowej znajdują się fragmenty jezdni wyłożone kostką brukową lub (rzadziej) innymi odmianami betonowych płyt.
Ulica rowerowa w holenderskim Zutphen fot. Rafał Muszczynko
Fot. Rafał Muszczynko
Ulice rowerowe stosuje się tam, gdzie ruch rowerów jest duży (musi być co najmniej dwa razy większy niż ruch aut), ale z pewnych powodów wskazane jest też umożliwienie dojazdu samochodom. Idealny przykład takiej sytuacji to ważna trasa rowerowa prowadząca z dużego osiedla mieszkaniowego do centrum miasta przez spokojną dzielnicę domków jednorodzinnych z ulicami służącymi niemal wyłącznie do dojazdów do posesji.
3) Nauka jazdy po ulicy
Układ nawierzchni, o którym pisaliśmy wyżej nie jest przypadkowy. Dzięki różnicy w nawierzchni rowerzysta jest zachęcany do jazdy daleko od krawędzi jezdni (Holendrzy już dawno odkryli, że rowerzyści wola asfalt niż kostkę). Dzięki temu rowerzysta jest bezpieczniejszy. Nie zagrażają mu otwierające się drzwi zaparkowanych w zatokach aut, ani auta cofające z terenu posesji. Jest lepiej widoczny na skrzyżowaniach.
Według holenderskich inżynierów ruchu jadący środkiem jezdni rowerzysta zniechęca także do wyprzedzania, a więc pozytywnie wpływa na zmniejszenie prędkości samochodów, co wpływa na bezpieczeństwo nie tylko rowerzystów, ale i pieszych.
4) A co z kierowcami?
Blokada wysuwana automatycznie z ziemi. fot. Rafał Muszczynko
Fot. Rafał Muszczynko
Na ulicy rowerowej dopuszczony jest ruch samochodów. Czasem to dopuszczenie ogranicza się tylko do określonych godzin, albo dni tygodnia - wtedy w innych porach wjazdu na ulicę rowerową strzeże wysuwana z ziemi blokada (zdjęcie powyżej). Częściej jednak zdarza się, że auta z danej ulicy mogą korzystać przez cały czas.
Jest jednak jeden warunek korzystania przez auta z ulicy rowerowej. Jako że samochody są tu tylko gościnnie, muszą jechać powoli, jak najbliżej prawej strony (prawymi kołami po kostce). Nie wolno im też wyprzedzać rowerzystów.
5) Oznakowanie
Ulice rowerowe mają bardzo ciekawe oznakowanie. Znak ulicy rowerowej to jednocześnie instrukcja, jak się na niej zachować. Przedstawia on rowerzystę jadącego środkiem i poruszający się za nim samochód. Napisy na znaku głoszą "ulica rowerowa" i "auto jest gościem".
Oznakowanie ulicy rowerowej w Zutphen. fot. Rafał Muszczynko
Fot. Rafał Muszczynko
Ze znakiem tym wiąże się jeszcze jedna ciekawostka. Wygląd znaku "ulica rowerowa" został wybrany w plebiscycie przez mieszkańców miasta Zutphen (to tam kilka lat temu pojawiła się pierwsza ulica rowerowa). Znak ten z czasem wszedł do normalnego użytku i dziś można go spotkać także w innych miastach holenderskich (np. Zwolle, Houten).
Rafał Muszczynko