Za rok będzie jeszcze lepiej: pojedzie cały kraj, znajdziemy mistrzów

Wśród uczestników akcji ''Polska na rowery'' jest wielu przyszłych mistrzów olimpijskich. My ich znajdziemy - podsumowuje pierwszy rok naszej akcji Andrzej Piątek, jeden z jej pomysłodawców

W minioną niedzielę w finale akcji ''Polska na rowery'' przejechaliśmy w Warszawie kilkusetosobowym peletonem spod kolumny Zygmunta na stadion Warszawskiej Akademii Technicznej. Wszyscy chętni mogli się tam pościgać z Mają Włoszczowską, wicemistrzynią olimpijską i mistrzynią świata, czy Paulą Gorycką, brązową medalistką do lat 23 ostatnich mistrzostw świata w Kanadzie. Był też trener CCC Polkowice i reprezentacji Polski Andrzej Piątek, który w ekspresowym tempie udzielił kilkuset porad mniej lub bardziej wytrawnym rowerzystom. Od niego tak naprawdę cała akcja ''Polska na rowery'' się zaczęła.

ROZMOWA Z Andrzejem Piątkiem trenerem CCC Polkowice i reprezentacji Polski

PRZEMYSŁAW IWAŃCZYK: Co ci strzeliło do głowy z ''Polską na rowery''?

ANDRZEJ PIĄTEK: Po igrzyskach olimpijskich w Pekinie, gdzie Majka Włoszczowska zdobyła srebrny medal, pomyślałem sobie: skoro fanów roweru jest tak wielu, zróbmy akcję, która zbierze tych ludzi w jednym miejscu. Powiedziałem ci o tym w poolimpijskim wywiadzie i tak się zaczęło. Po pierwszym sezonie uważam, że akcja miała wielki sens -wystarczy spojrzeć, ile osób się w nią zaangażowało, jak wiele rowerowego szumu narobiliśmy. Mam nadzieję, że wiosną uda się zrealizować plan sprzed roku, a więc masowe wiosenne wyjście na rower w każdym zakątku kraju. Planowaliśmy to na 17 kwietnia, ale - jak wiadomo - czas po katastrofie smoleńskiej nie był dobry do zabawy. Teraz mam nadzieję, że w jeden dzień pokażemy, jak wielką rowerową siłą jesteśmy.

Dużo podróżujesz po Polsce, bywasz na imprezach rowerowych. Ludzie kojarzą akcję ''Polska na rowery''?

- Wiele razy, zwłaszcza na zawodach, gratulują nam pomysłu i zachęcają do jeszcze większej aktywności. Jak już mówiłem, rower to najbardziej popularna forma aktywności ruchowej w Polsce. Mnóstwo osób jeździ albo chce jeździć i wolałoby spotkać się w większym gronie niż w pojedynkę mknąć po ścieżkach. Jestem przekonany, że za rok będzie nas jeszcze więcej.

Zaskoczyło cię coś w naszej akcji?

- Że odbyło się tak wiele imprez pod szyldem naszej akcji. Wchodzę systematycznie na stronę Polskanarowery.pl, znajdowałem tam na weekendowej mapie rowerowej mnóstwo zawodów, spacerów, przejażdżek. Nie sądziłem, że mamy taką rzeszę zapaleńców, tyle imprez, tylu zaangażowanych. Nie wiem, czy ktoś jest w stanie to policzyć, ale wydaje mi się, że we wszystkich akcjach pod hasłem ''Polska na rowery'' wzięło udział paręset tysięcy ludzi. To olbrzymi potencjał, ale do pobicia za rok. Może zewidencjonujemy wszystkich, wtedy wyjdzie, ilu tak naprawdę nas jest.

Mai Włoszczowskiej, która jest twarzą akcji, oraz innym kolarkom CCC Polkowice akcja przypadła do gustu?

- Bardzo. Jednym z moich marzeń jest przejazd naszej grupy wraz z dołączającymi się ludźmi po całej Polsce. Do igrzysk w Londynie pewnie już rady nie damy, bo nasz kalendarz jest mocno napięty, co chwila mamy starty, w których zbieramy punkty do olimpijskich kwalifikacji. Ale wyobraź sobie: Majka z kolejnym olimpijskim medalem, z nią objeżdżamy cały kraj. Idę o zakład, że dołączyłoby do nas kilkaset tysięcy ludzi.

Skoro o medalu olimpijskim mówimy - czy da się w czasie imprez pod szyldem ''Polska na rowery'' wyłowić nowe talenty polskiego kolarstwa?

- Wielokrotnie mówiłem, że z naszej akcji można wyciągnąć przyszłych mistrzów świata i mistrzów olimpijskich. Zależy mi na maluchach, które na razie przychodzą z rodzicami. Już teraz można dostrzec w nich potencjał, starsze dzieciaki należałoby profesjonalnie przebadać pod kątem parametrów wydolnościowych. Nie chcę zapeszać, ale to część mojego planu. Chciałbym razem z firmą EMC Instytut Medyczny, która opiekuje się naszą grupą, urządzić mobilne centrum badań. Moglibyśmy wylądować taką ekipą w kilku miejscach, wziąć najlepszych rowerzystów i zrobić im testy. A nuż jest wśród nich talent na miarę Mai Włoszczowskiej czy Pauli Goryckiej. Dalej idąc... A zresztą nic nie powiem. Może uda się przesiać wielu przyszłych mistrzów już w następnym sezonie. Dziewczyny jeżdżące u mnie zawsze powtarzają: Warto postawić na rower w pełni profesjonalnie, to wspaniała przygoda.

ROZMAWIAŁ PRZEMYSŁAW IWAŃCZYK

PISZE DO NAS PAULA GORYCKA, BRĄZOWA MEDALISTKA MISTRZOSTW ŚWIATA DO LAT 23:

Marzy mi się rowerowe zjednoczenie Polaków

W ostatnią niedzielę razem z ekipą CCC Polkowice wzięliśmy udział w akcji ''Polska na rowery''. W Warszawie. Wspólny przejazd, później zawody - czasówka, wyścig australijski. Ale nie wynik był najważniejszy, liczyła się dobra zabawa na zakończenie kolarskiego sezonu. Udało się wszystko, zwłaszcza kibice mogli być zadowoleni - autograf aktualnej mistrzyni świata Mai Włoszczowskiej jest przecież wielką atrakcją. A do tego możliwość zapytania specjalistów o trening, odżywianie, naprawę sprzętu. Akcja "Polska na rowery" to bardzo dobry sposób na popularyzację kolarstwa, oczywiście także zdrowego i aktywnego trybu życia. Skorzystać mogą całe rodziny - młodsze dzieci obserwują znanych sportowców, zdobywają ich autografy, starsze dzieciaki biorą udział w wyścigach i czują smak prawdziwej rywalizacji. Rodzice zapewne chętnie przejadą trasę ''razem z tłumem''. Myślę, że w przyszłym roku trzeba tę akcję powtórzyć, ale na większą skalę. Fajnie byłoby zorganizować tę samą imprezę w kilku miastach w Polsce równocześnie, np. w stolicach wszystkich województw i każdym innym mieście, które zgłosiłoby się do tej zabawy. Takie rowerowe zjednoczenie rodaków jednego dnia. Może w Dniu bez Samochodu? PAULA GORYCKA

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.