Z dziennika rowerzysty miejskiego: Zakupy rowerem bez zdziwienia

Kupowaliśmy niedawno komputer. Sprzedawca, podając nam pudło, zapytał, czy ma je dodatkowo zapakować. Podziękowaliśmy. Sprzedawca, uprzejmy i rozmowny, pokiwał ze zrozumieniem głową: "Wsiadają państwo od razu do auta?". "Nie. Na rower" - odpowiedzieliśmy. O dziwo sprzedawca nie zadał nam jednego z trudnych pytań, a jedynie uparł się, że oblepi nam pudło dodatkowym kilometrem taśmy przylepnej. Nie było to niezbędne (sam to przyznał), ale właściwie nie było też powodu jakoś szczególnie protestować.

Początkowo nie doceniałem wagi tego wydarzenia. Jednak po kilku dniach zrozumiałem, że być może jestem świadkiem jakichś ważnych przemian. Oto zwykły współobywatel nie zareagował panicznie na widok dwojga dorosłych (!) osób z małym dzieckiem (!), ubranych w cywilne ciuchy (!), którzy zrobili wieczorem (!) w dość chłodny (!) i lekko deszczowy (!) dzień zakupy (!) w sklepie komputerowym (!), przyjechawszy tam NA ROWERZE!

Szanowny Panie Sprzedawco. Właśnie takie osoby jak Pan pomagają budować kulturę rowerową w naszym mieście. Dziękuję.

kom

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.