To znaczy nie kamera, tylko... ale po kolei. Na most Łazienkowski rowerem można wjechać tylko od lewej strony Warszawy. Patrzyłem uważnie na znaki - więc wiem. Wjechałem zatem nań i zacząłem się tak rozpędzać, aż w końcu nabrałem - całkowicie błędnego - przekonania, że przekraczam dozwoloną na tej trasie prędkość. Entuzjazm tym przekonaniem wywołany sprawił, że zamiast zwolnić, zacząłem machać do kamery fotoradaru, uśmiechając się szeroko i ciepło myśląc o policjantach, którzy mnie będą oglądać.
Odmachała mi - oczywiście nie kamera, tylko dziewczyna jadąca na rowerze w przeciwnym kierunku, jak Bóg przykazał, a przepisy zabroniły - po chodniku. W pierwszym ułamku sekundy się zmieszałem, w drugim uśmiechnąłem, w trzecim - dziewczyna była już daleko za moimi plecami, a ja zacząłem układać w głowie tę notkę.
Teraz sobie myślę, że jest możliwe, że nie odmachiwała mi, tylko znajdującemu się za mną samochodowi Google Street View (jeśli jakiś przejeżdżał) - w końcu nie tylko ja moge mieć odruch machania do kamery na ulicy. Wolę jednak myśleć, że po prostu nagle - przypadkiem - zrobiło się na drodze miło. Nie zdarza się to zbyt często.
Bohdan Pękacki