Typowym błędem jest opieranie się lewą nogą na pedale, rozpędzanie roweru jak na hulajnodze i wówczas przerzucanie prawej nogi na drugą stronę ramy. Pod stromą górką nie można w ten sposób wsiąść na rower. Prawidłowo powinno to wyglądać tak: obiema rękami chwytamy kierownicę, stojąc po lewej stronie roweru przenosimy prawą nogę nad siodełkiem i opieramy na pedale (wpinamy SPD lub wsuwamy nosek), naciskamy na pedał i już ruszając stawiamy lewą stopę na pedale. Pamiętajmy, by wcześniej dobrać sobie odpowiednie przełożenie. Gdy dojdziemy do wprawy, możemy spróbować wskakiwania na siodełko (wcześniej delikatnie się rozpędzając truchtem) i stawiania stóp na pedałach jednocześnie, tak jak to robią wspomniani przełajowcy.
Zsiadanie z roweru nie ma tak naprawdę większego znaczenia w przypadku jazdy rekreacyjnej. Jeśli jednak chcemy to robić profesjonalnie, musimy przenieść ciężar ciała na lewą nogę, a gdy jest ona w najniższym położeniu, przerzucić prawą nad siodełkiem i przenieść tak, by znalazła się z przodu, przed lewą stopą (bliżej ramy), a następnie jednocześnie dotknąć prawą nogą gruntu i wypiąć (zdjąć) lewą nogę z pedała. W trakcie całego manewru rower jedzie, więc oszczędzamy sporo czasu. Tak naprawdę jest to istotne tylko podczas wyścigów (chyba, że ścigamy się z przyjaciółmi podczas wycieczki), więc jeśli manewr nie wychodzi, nie zaprzątajmy sobie nim głowy. Przyznam zupełnie szczerze, że sama rzadko korzystam z tego sposobu zsiadania z roweru, choć opanowałam go podczas startów w zawodach przełajowych.
Przede wszystkim ciągle. Jak tracimy siły to zmieńmy przełożenie na lżejsze, ale nie przestawajmy naciskać na pedały (pamiętam, jak męczyła się ze mną mama, gdy jak byłam mała i traciłam ochotę do jazdy, po prostu przestawałam ruszać nogami). Warto zainwestować w pedały zatrzaskowe SPD (lub przynajmniej noski), dzięki którym będziemy zarówno naciskać pedały jak i ciągnąć je do góry. Ważna jest też kadencja pedałowania (liczba obrotów korbą na minutę). Najszybciej i najsprawniej jest pedałować z wysoką kadencją: 90-100 obrotów na minutę. Wtedy nasze mięśnie często się rozluźniają, dzięki czemu są lepiej ukrwione, odżywione i co za tym idzie - dłużej zdolne do wysiłku.
Maja Włoszczowska
Źródło: Gazeta Wyborcza Wrocław