Nie tylko pompka - czym jest rowerowa knajpa i dlaczego jest fajna

Jak wiadomo najlepiej jeździ się rowerem w dobrym towarzystwie. W dobrym towarzystwie warto też udać się do baru. Być może właśnie dlatego na świecie i w naszym kraju powstaje coraz więcej rowerowych knajp?

Co jest potrzebne, by lokal mógł zostać uznany za rowerowy? - Pompka - żartuje Michał, odpowiedzialny w nowym warszawskim lokalu Dwa Osiem za działania kulturalne. Oczywiście pompka nie wystarcza. Obecnie można je znaleźć w wielu "zwykłych" barach czy kawiarniach. Podobnie jak solidne stojaki rowerowe. Właściciele coraz częściej dostrzegają potrzeby zroweryzowanych klientów.

- Tak naprawdę ważna jest zajawka. Jeśli właściciel nie żyje rowerami, szybko znikną one z jego lokalu. Zostanie może jeden na ścianie - dodaje Michał.

Zajawka i ręcznie robione ramy

Rower w sercu ma na pewno Martin Kontra, założyciel sieci rowerowych knajp Bajkazyl w Pradze czeskiej, siedząc na wyciągniętej ze śmietnika kanapie i zamawiając dla mnie wegańską kanapkę, tłumaczy misję swojej działalności: - Chcemy łączyć rower, kawę i kulturę. Uważamy, że to najlepsze środki międzyludzkiej komunikacji.

Bajkazyl otworzył się w 2010 roku w niewielkiej przestrzeni na nabrzeżu Wełtawy. Do tej pory w letnich miesiącach działa tam rowerowy warsztat i niewielki bar serwujący głównie kawę i piwo. W kolejnych latach Kontra z żoną otworzyli kawiarnię z warsztatem na Żiżkowie i duży warsztat służący również za miejsce koncertów.

Bajkazyl jest otwarty dla wszystkich tych, którzy chcą jeździć rowerem po mieście. Ceny są umiarkowane, jakość wysoka. - Wyszukujemy dobre, klasyczne ramy, odnawiamy je, sprzedajemy świetne rowery w przystępnych cenach. Zależy nam na promocji roweru, a nie na zarabianiu wielkich pieniędzy - tłumaczy Martin.

Podobnie jak Bajkazyl rozwijało się Dwa Osiem . Najpierw był warsztat rowerowy Cech. - Od początku wiedzieliśmy, że po dwóch latach chcemy wyjść z piwnicy i zacząć sprzedawać kawę i piwo - wspomina Grzesiek, współprowadzący knajpę. Pomysł z kawą rozwinął się w wegańską i wegetariańską restaurację z coraz bogatszą ofertą kulturalną. Jednak co najmniej tak samo ważny jak menu, jest warsztat i sklep z wysokiej klasy rowerami (głównie szosowymi). Kolejnym etapem będzie własna produkcja ram i rowerów - snuje plany Grzesiek.

Rower prospołeczny

Czy jasna deklaracja po stronie rowerów nie grozi sekciarstwem?

- Nie chcemy się zamykać tylko na ostrokołowców i zawodników bikepolo, choć oczywiście dobrze znamy te środowiska. Ale przychodzą do nas również zwykli rowerzyści, mieszkańcy Pragi, lokatorzy hotelu robotniczego z sąsiedztwa - tłumaczy Michał.

Poza warsztatem i sklepem rowerowym, rowerowa knajpa może oferować jeszcze inne atrakcje rowerowe. Michał i Grzesiek zapraszają na jogę dla rowerzystów i relację z Tour de France z komentarzem na żywo standupera Michała Kempy (w sobotę 12.07!).  Martin opowiada o pokazach slajdów i filmów rowerowych.

Jeszcze dalej idzie Laura Nicholson prowadząca kawiarnię Velocity w Inverness. Osoby współpracujące z Laurą prowadzą dla szkół i zakładów pracy warsztaty z bezpiecznego przemieszczania się rowerem po mieście oraz podstawowych napraw rowerowych.

O podobnych szkoleniach myślą w Dwa Osiem . Z kolei Martin Kontra nie prowadzi "rowerowej kuchni" (miejsca, w którym możesz skorzystać z profesjonalnych narzędzi i samodzielnie naprawić rower), ale za to stara się zatrudniać osoby w trudnej sytuacji na rynku pracy, by mogły one podnosić swoje zawodowe kompetencje.

- Z drugiej strony chciałbym zatrudniać złote rączki w wieku okołoemerytalnym. Oni często mają niesamowite umiejętności, a na dzisiejszym rynku pracy czują się zagubieni - dodaje Martin.

Ważnym aspektem rowerowych knajp jest ich otwarcie na społeczność. Tak właśnie działa rower - jest przyjazny lokalnej gospodarce i bliskim sąsiedzkim więziom. Ale nie znaczy to, że rowerowe knajpy to jedynie miejsca z meblami z recyklingu, wytatuowanymi barmankami i wegańskmi kanapkami. W Warszawie przy popularnym szlaku rowerowym wiodącym do południowego wylotu z miasta, mekki stołecznych kolarzy szosowych, powstał kilkanaście miesięcy temu sklep rowerowy Kolarski , który poza sprzętem z wysokiej półki oferuje również kawę i - przede wszystkim - animuje wspólne przejażdżki amatorów szosy. Widać pewne inspiracje brytyjskimi kawiarniami Raphy , producenta najwyższej jakości ubrań kolarskich. Rowerowe miejsca przyciągają już nie tylko outsiderów.

Kultura, która nakręca gospodarkę

- Częścią kultury rowerowej, która właśnie teraz na dobre się u nas rozwija, jest to, że ludzie chcą wydawać coraz więcej pieniędzy na rower. To nas bardzo cieszy. Nie tyle dlatego, że zarobimy więcej pieniędzy, ile dlatego, że możemy dzięki temu robić coraz fajniejsze rzeczy - mówi Grzesiek.

Dzięki czemu rozwija się kultura rowerowa? Rower zaczął być traktowany poważnie, coraz więcej osób go używa w codziennych dojazdach i rekreacyjnie, zauważają to politycy i lawina rusza. Swoją rolę do odegrania na pewno mają też rowerowe knajpy. Laura i jej współpracownicy w ciągu dwóch lat przeszkolili ponad 1400 osób. Martin często bierze swój rower i korzystając z ponad dwudziestoletniego doświadczenia miejskiego rowerzysty pokazuje początkującym osobom, jak jeździć po Pradze, jakie skróty wybierać, czego unikać.

Na pewno duże znaczenie dla rozwoju tej kultury mają też miejsca, które niekoniecznie z założenia są rowerowe, ale takimi praktycznie się stają. Chodzi na przykład o bary przy popularnych szlakach. Najstarszą i pewnie najpopularniejszą "rowerową knajpą" w Warszawie był Bar Pod Rurą, choć nie miał roweru ani na szyldzie, ani na ścianie. Wystarczył stojak, bliskość nadwiślańskiego szlaku, przyjazne nastawienie właścicieli i swoista fama. To tu kończyło się (a czasem zaczynało) rowerowe weekendowe wycieczki.

Tak jak Martin czy Grzesiek inspirują się barami z Londynu, Berlina czy Brooklinu, tak bar Pod Rurą powinien inspirować właścicieli lokali położonych przy polskich istniejących czy planowanych szlakach rowerowych. Cykloturyści będą coraz bardziej znaczącą grupą potencjalnych klientów. Wystarczy naprawdę niedużo, by sięgnąć do ich portfeli. Dobry stojak, możliwość wstawienia roweru do środka, pompka, podstawowe narzędzia (idealnie: dętki w asortymencie), może jakaś zniżka na napoje w gorące dni, pewność, że w środku spotkamy kogoś, z kim będziemy mogli pochylić się nad mapą rowerową.

Rowerem po jeziorze

Choć praca w nowo otwartej knajpie, naprawy rowerów w warsztacie i planowanie kulturalnych wydarzeń zajmują obecnie chłopakom z dwa osiem kilkanaście godzin dziennie, po rozmowie zapraszają na przejażdżkę. Spotykamy się nad jeziorkiem Kamionkowskim, niewielkim zbiorniku wodnym na tyłach fabryki Wedla, do której przylepiony jest bar. Grzesiek, Michał i jeszcze jeden ich wspólnik, Piotr montują ładną, klasyczną kolarkę na żółtych pneumatycznych pływakach. Za chwilę będą jeździć tym wehikułem po wodzie. Bo nie da się prowadzić rowerowej knajpy bez zajawki.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.