Pełnomocnik Puchalski ostro pracuje: "Efekty w pierwszej połowie 2014 roku"

Minęło ledwie kilka dni od ogłoszenia, że Łukasz Puchalski zostaje rowerowym pełnomocnikiem ministra transportu - Sławomira Nowaka. Tymczasem pełnomocnik Puchalski już ostro wziął się do roboty.

W minionych dniach odbyły się co najmniej dwa ważne spotkania dotyczące przyszłości polskich przepisów dotyczących budowy rowerowej infrastruktury. W środę 16 października Pełnomocnik Puchalski spotkał się z przedstawicielami sieci Miasta dla Rowerów, a dzień później do Ministerstwa Transportu, Budownictwa i Gospodarki Wodnej zjechali się rowerowi oficerowie z kilkunastu polskich miast - w tym Gdańska, Wrocławia, Łodzi, Szczecina i Krakowa.

Rafał Muszczynko: - Od czego się zaczęła historia Pełnomocnika Puchalskiego?

Łukasz Puchalski: - Od problemów, które napotkałem w trakcie mojej pracy jako rowerowy pełnomocnik w Warszawie. Gdy zostawałem pełnomocnikiem Prezydent m. st. Warszawy zacząłem pracę z dużą dawką optymizmu i energii. Później okazało się, że mamy wiele problemów z realizacją poszczególnych projektów. Drobne szczegóły wielu z nich kompletnie uniemożliwiały realizację rowerowych inwestycji.

Zacząłem się wczytywać w przepisy i doszedłem do wniosku, że obecne zapisy w nich są skomplikowane, problematyczne, często niejednoznaczne i niejasne, bądź nie rozwiązujące problemów rowerzystów.

- Dlaczego tak jest?

- Rozporządzenia wykonawcze do ustawy Prawo o Ruchu Drogowym były tworzone ponad dekadę temu. Od tego czasu wiele się zmieniło. 10-15 lat temu myślano o rowerze głównie w kontekście rekreacji i zabawy. Dziś wyraźnie widać, że miasta stawiają na rower i to w charakterze transportowym. Te przepisy zupełnie do tego nie przystają.

- Co zrobiłeś?

- Najpierw zacząłem się kontaktować z innymi pełnomocnikami i oficerami rowerowymi w Polsce. Gdy zaczynałem pracę w Warszawie takich oficerów miał już np. Gdańsk i Wrocław, teraz ich liczba przekracza już 20. Zaczęliśmy rozmawiać, wymieniać się doświadczeniami i poglądami. Okazało się, że w każdym z miast mamy praktycznie te same problemy.

- A jak trafiłeś do Ministerstwa?

- Gdy zdiagnozowaliśmy problemy, można było zrobić dwie rzeczy: Bić się i kopać lub pójść do Ministerstwa i zapytać. Okazało się, że nikt tego wcześniej nie robił, nikt nie poszedł wcześniej do ministra Nowaka i nie zaczął rozmawiać z Nim o problemach polskich miast dotyczących budowy infrastruktury rowerowej.

Udało się spotkać z ministrem, zaczęliśmy rozmawiać. Okazało się, że minister Nowak jednoznacznie, konkretnie powiedział: "Ja chcę ruch rowerowy wspierać, chcę by się rozwijał i nie chcę by przepisy były przeszkodą w rozwoju polityki transportowej w miastach". Padła propozycja współpracy, to był bodajże czerwiec. Potem my - pełnomocnicy i oficerowie z poszczególnych miast - zaproponowaliśmy pakiet pięciu zmian, rozwiązania najpilniejsze do wdrożenia. Takie, których brak najbardziej utrudniają nam pracę.

- No właśnie, jesteś ewenementem w Ministerstwie, bo przyszedłeś tam z konkretnym zadaniem. Co konkretnie planujesz zmienić?

- Kluczowa na dzień dzisiejszy jest zmiana trzech rozporządzeń wykonawczych do ustawy Prawo o Ruchu Drogowym. Obecnie mamy problem z prowadzeniem ruchu rowerowego po jezdni przez skrzyżowania. Przy obecnych zapisach ciężko jest to zrobić zgodnie z literą prawa. Stosując przepisy wprost i dosłownie jest to często wręcz niemożliwe.

To są problemy z brakiem trójkomorowego sygnalizatora świetlnego dla rowerów, problemy z wytyczaniem śluz spowodowane brakiem wytycznych dotyczących tego jak taka śluza ma wyglądać, problemy z czasami ewakuacji rowerzysty jakie trzeba stosować przy ustawianiu sygnalizacji świetlnej na skrzyżowaniach, które są liczone raczej z myślą o wydzielonych drogach rowerowych niż z ruchem rowerów odbywającym się po jezdni.

Chcemy też zalegalizować ruch rowerowy pod prąd ulic jednokierunkowych, bo tu poszczególne miasta mają dziś duże wątpliwości, czy można to robić bez wytyczania kontrapasa, samymi tylko tabliczkami T-22. Dziś jedne samorządy to stosują, inne interpretują przepisy odmiennie. Trzeba to ujednolicić, jednoznacznie dopuścić.

Kolejnym naszym postulatem są tzw. sierżanty rowerowe, które świetnie sprawdza się na Zachodzie, a które przydadzą się na tzw niewidzialnej infrastrukturze rowerowej.

- Kiedy można się spodziewać tych zmian?

- Chcemy je wprowadzić możliwie szybko, by jak najwcześniej dać samorządom nowe możliwości tworzenia rowerowej infrastruktury. Oczywiście te przepisy wykonawcze są na tyle obszerne, skomplikowane i być może zbyt szczegółowe, że nie da się tego zrobić z dnia na dzień, to jest dłuższy proces.

Te pięć rzeczy, o których mówiłem wcześniej, chcemy do końca roku przekuć w konkretne zapisy, przekonsultować z samorządami i środowiskiem rowerowym. Potem uzgodnimy projekt wewnątrz ministerstwa i przeprowadzimy konsultacje międzyresortowe. Jest nadzieja, że w pierwszym lub drugim kwartale 2014 roku zmiany te wejdą w życie.

- Jak szybko zobaczymy konkretną, nowa infrastrukturę rowerową opierającą się o nowe zapisy prawa?

Liczę, że już w przyszłym roku w poszczególnych miastach powstaną pierwsze projekty. To jak szybko uda się je zrealizować w terenie, zależy już jednak od samorządów. My damy możliwości, narzędzia, ale to samorządy będą decydować, czy i kiedy chcą z nich skorzystać.

- Jesteś świeżo po spotkaniach zarówno z rowerzystami jak i z oficerami rowerowymi. Jak wrażenia z tych spotkań?

Przede wszystkim widać, że mamy wspólny cel. Środowisko rowerowe jest przygotowane, stowarzyszenie Miasta dla Rowerów ma swój pomysł na zmiany i ten pomysł jest ubrany w konkretne zapisy prawne. Co więcej, postulaty środowiska rowerowego i samorządów praktycznie się pokrywają. Wszyscy jesteśmy zgodni, że te zmiany trzeba wprowadzić. W najbliższym czasie będziemy rozmawiać o zakresie wprowadzanych zmian, o szczegółach, konkretnych zapisach. Natomiast z mojej strony jest pełen optymizm, że to się uda.

Spotkanie z pełnomocnikami i oficerami rowerowymi daje jeszcze jedną korzyść - my jako pełnomocnicy rowerowi (bo ja również jestem pełnomocnikiem - w Warszawie) w końcu mamy platformę, która może pomóc poszczególnym miastom w wymienianiu się doświadczeniami, poglądami i pomysłami. Będziemy podglądać rozwiązania u innych, wzajemnie się motywować i wspierać przy rozwoju infrastruktury. Widać już, że różne miasta są na różnym etapie rozwoju, z różnymi budżetami i problemami. Trochę będzie to na zasadzie współpracy, a trochę pewnie na zasadzie współzawodnictwa i zdrowej konkurencji.

- Czyli mówimy nie tylko o rozporządzeniach, ale też o bardziej długofalowej współpracy?

- Na spotkaniu w Ministerstwie było chyba 15 oficerów rowerowych i pełnomocników z różnych miast. Wcześniej spotykaliśmy się tylko na konferencjach, imprezach rowerowych, ale nigdy w tak licznym gronie. Nie było czasu na wymianę doświadczeń. Część oficerów znałem wcześniej tylko z mediów.

Dzięki temu spotkaniu mieliśmy okazję się wszyscy poznać. Mamy różne pomysły, stosujemy różne rozwiązania i napotykamy różne problemy. W czasie spotkania widziałem jak się zapalały różne żarówki nad głowami w momencie, gdy koledzy opowiadali o rozwiązaniach w swoich miastach. Mi też się parę razy taka żarówka zapaliła. Wydaje się więc, że taka platforma współpracy i wymiany doświadczeń jest nam bardzo potrzebna.

Mam nadzieje, że ta współpraca będzie coraz bardziej intensywna i że dołączą do nas kolejne miasta.

- Czym jeszcze chcecie się zajmować?

- Na spotkaniu w ministerstwie rozmawialiśmy i wymienialiśmy poglądy także na temat wykorzystania środków z funduszy unijnych. Chcielibyśmy by było łatwiej w nowej perspektywie unijnej sięgać po środki unijne na infrastrukturę rowerową, by projekty rowerowe znalazły się i znajdowały finansowanie na listach Regionalnych Programów Operacyjnych. To jest bardzo istotne.

Rozmawialiśmy też o całej gamie działań "miękkich", związanych z promocją roweru czy z promowaniem bezpiecznych zachowań na drodze. Jestem już po spotkaniu z sekretarzem Krajowej rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, zaczęliśmy rozmowę o możliwej współpracy w tym zakresie.

Mam nadzieję, że będę mógł być także takim ogniwem informującym pełnomocników i oficerów rowerowych o tym, co dzieje się w ministerstwie. Chcę by dostawali te informacje z pierwszej ręki. To są problemy, które dotykały mnie w Warszawie - wiedziałem, że coś się dzieje, ale nie wiedziałem gdzie, na jakim etapie są dane prace, ani z kim o nich rozmawiać. Bardzo mnie to irytowało.

- Nie obawiasz się, że w związku z twoją pracą w Ministerstwie, troszeczkę ucierpi Warszawa?

- Nie. Zaczęliśmy w Warszawie pod koniec listopada ubiegłego roku. Ja tak naprawdę przez pierwsze miesiące byłem bardzo zaangażowany w uruchomienie drugiego etapu Veturilo i nie bardzo miałem czas by zajmować się pozostałą infrastrukturą rowerową. Mimo to udało się nam zrobić inwentaryzację warszawskich tras rowerowych, udaje się wprowadzać nowe projekty pasów i dróg rowerowych. Obecnie kończymy prace nad strategią na lata 2014-2020 - chcemy jak najszybciej osiągnąć efekt sieci, bo on jest najważniejszy.

W tej chwili natomiast w Zarządzie Transportu Miejskiego od ruchu rowerowego jest nas już czterech. Trzy osoby bezpośrednio mnie wspierają, bo ja nigdy nie byłem w ZTM etatowym pracownikiem zajmującym się rowerami. Natomiast te trzy osoby mają czas by poświęcić się wyłącznie pracy przy infrastrukturze rowerowej.

To, że łączę pracę w ministerstwie z praca w mieście może nieść korzyści zarówno dla miasta, jak i dla ministerstwa. Na przykład już w tej chwili wiem, że nie warto umierać dziś za pewne projekty i rozwiązania w nich. Warto z nimi chwilę odczekać, bo za kilka miesięcy rozwiązania z tych projektów lub nawet rozwiązania dla rowerzystów jeszcze korzystniejsze będą już w przepisach i ich realizacja nie będzie wymagać tyle energii.

- Czyli Warszawa zyska?

- Jestem spokojny o to, że rowery w Warszawie będą miały teraz naprawdę zielone światło. To już widać po liczbie projektów przewidzianych na przyszły rok. Tych projektów będzie dużo, będą to projekty jakich w historii miasta nie było. Jeżeli uda się zrealizować 2/3 założeń na przyszły rok, to będzie to naprawdę przełomowy rok dla Warszawy. Ja szczególne nadzieje wiążę z nową Świętokrzyską. Mam nadzieję, że będzie to kręgosłup wokoło którego infrastruktura rowerowa w centrum Warszawy będzie się rozwijać.

Liczę, że te projekty przełożą się na silny wzrost ruchu rowerowego i za kilka lat nie będziemy rozmawiać o rowerach w kategoriach ruchu rowerowego na poziomie kilku procent w ruchu ogólnym, ale docelowo nawet kilkunastu.

rozmawiał Rafał Muszczynko

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.