- To na razie wstępne porozumienie, konsensus udało nam się wypracować w tym tygodniu. Ale konsultacje dalej będą trwać - mówi Barbara Damian, zastępca dyrektora Zarządu Transportu Miejskiego w Kielcach.
Dodaje, że nad propozycją mają w listopadzie debatować radni z komisji gospodarki komunalnej, a na początku grudnia projekt uchwały w tej sprawie miałby trafić na sesję rady miasta.
Propozycja wygląda tak: rower można byłoby postawić w tej części autobusu, która do tej pory była zarezerwowana dla rodzica z dzieckiem w wózku, a także dla osoby niepełnosprawnej.
Właściciel mógłby go tam ustawić tylko wtedy, gdy to miejsce byłoby wolne. - Pierwszeństwo miałby niepełnosprawny, potem dziecko w wózku, na końcu byłby rowerzysta - tłumaczy Damian. Podkreśla, że to miejsce będzie odpowiednio oznaczone.
- Tak, aby rowerzysta miał świadomość tego, że może z niego korzystać tylko w ściśle określonych sytuacjach - dodaje.
Nie precyzuje, ile rowerów będzie mogło być przewożonych w jednym autobusie. Podczas konsultacji, w których uczestniczyli m.in. kielecki oficer rowerowy i Stowarzyszenie Rowerowe MTB Kielce, ten temat jednak poruszano.
- Wierzymy w zdrowy rozsądek, nie będziemy tego regulować - mówi wicedyrektorka ZTM.
Bo gdy w autobusie nie będzie tłoczno, może się zmieścić nawet kilka rowerów.
- Dwa, a może i nawet do tego dziecięcy - stwierdza.
W ZTM-ie przyznają, że doprecyzowania wymagają te zapisy, które regulowałyby, co rowerzysta ma zrobić, jeśli to miejsce będzie zajęte.
Na przykład - czy będzie mógł wsiąść wtedy do autobusu i zająć inne miejsce, czy musi wtedy zrezygnować z podróży.
Chodzi zwłaszcza o sytuacje, gdy autobusem podróżować będzie niewielu pasażerów. - To pewnie sprawa do dyskusji - zwraca uwagę Marcin Chłodnicki, prezes Stowarzyszenia Rowerowego MTB Kielce.
To samo pewnie dotyczy tego, jak rowerzysta miałby się zachować już po ustąpieniu pierwszeństwa w autobusie. Kiedy może zostać, a kiedy powinien wysiąść.
A co, jeśli nie będzie chciał ustąpić pierwszeństwa? - Kierowca może wtedy zareagować, może też przecież wezwać policję - odpowiada Damian.
Marcin Chłodnicki zauważa, że w konsultacjach wzorowano się na modelu obowiązującym w Warszawie. - Tam on funkcjonuje już 10 lat. I co ważne - sprawdza się - zaznacza.
I dodaje: - Ten model zakłada, że to nie kierowca decyduje, czy rowerzystę wpuścić do autobusu, czy nie. Rowerzysta ponosi odpowiedzialność cywilną za możliwe szkody, a rower jest przewożony nieodpłatnie.
Dobrze pomysł ocenia też kielecki oficer rowerowy Tomasz Zboch. - Sprawdził się też w innych miastach - mówi.
Bardziej sceptyczne jest Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji w Kielcach. - Zobaczymy, jak wyjdzie w praniu, choć nie wiem, czy to będzie skuteczny model. Dużo będzie zależeć od rowerzystów, jak będą egzekwować ten obowiązek ustąpienia pierwszeństwa - zauważa Władysław Wotliński, dyrektor ds. zarządzania flotą MPK.
Przypomnijmy: emocje wokół przewożenia rowerów w autobusach rozgorzały pod koniec czerwca.
Radni mieli głosować projekt zmian w regulaminie przewozu osób w autobusach komunikacji miejskiej. Ten zakładał zakaz przewozu rowerów. O to zabiegało m.in. MPK, które tłumaczyło, że przewóz rowerów zmniejsza komfort jazdy pasażerów. Pomysł wywołał jednak oburzenie środowisk rowerowych. Ostatecznie nie został poddany głosowaniu, a w ratuszu przeprowadzono debatę na ten temat. I ona nie zakończyła się porozumieniem.
- Liczę, że wypracowany teraz konsensus uda nam się jeszcze dopracować - mówi Damian.\
Artykuł pochodzi z kieleckiego wydania lokalnego Gazety.