Lubelscy rowerzyści: "Ta ścieżka to bubel". Ratusz: "Będzie bezpiecznie"

Remontowana właśnie ścieżka rowerowa wzdłuż ul. Zemborzyckiej jest pełna bubli - skarżą się rowerzyści. Przykłady? Droga urywa się przed przejazdem kolejowym, a zaczyna znów za nim. Urzędnicy tłumaczą, że to dla bezpieczeństwa cyklistów.

Ta inwestycja wzbudziła wiele kontrowersji wśród rowerzystów. Urzędnicy z Zarządu Dróg i Mostów przy okazji remontu ul. Zemborzyckiej zdecydowali, że remontowana będzie również ścieżka rowerowa biegnąca wzdłuż ulicy. Jednak sposób wykonania prac nie podoba się cyklistom. Zauważają oni, że przejazd nową trasą będzie nie tylko niewygodny, ale nawet miejscami niebezpieczny.

Długa lista bubli

O co poszło? Członkowie Porozumienia Rowerowego na swojej stronie internetowej wyliczają: * fragmenty ścieżki będą z kostki brukowej, mimo że urzędnicy obiecali już nie robić z niej dróg dla cyklistów, * słup trolejbusowy stojący częściowo na ścieżce czy * brak przejazdu przez skrzyżowanie z ul. Budowlaną. Jednak największe kontrowersje wzbudził wygląd ścieżki w okolicach przejazdu kolejowego. Droga dla rowerów urywa się tuż przed nim. Zaraz za torami ścieżka wyrasta jakby nigdy nic. "W miejscu przejazdu kolejowego pierwszy skrajny przykład traktowania rowerzystów jak osób gorszej kategorii. W końcu dobrze wiemy, że "niedasię" tu zachować ciągłości nawierzchni, a że jakiś rowerzysta może tu stracić zdrowie lub życie nie ma znaczenia. Będzie natomiast miało ile lat więzienia w takim przypadku dostanie ktoś z dyrekcji ZDiM" - ostro krytykują rowerzyści z Porozumienia Rowerowego na stronie internetowej (pisownia oryginalna).

Cykliści nie zostawiają suchej nitki na urzędnikach: "Zarządowi Dróg i Mostów serdecznie dziękujemy, że ponownie postawił na swoim, lekceważąc przy tym prawo, bezpieczeństwo rowerzystów, zdrowy rozsądek i stanowisko Zastępcy Prezydenta Miasta, Pana Stanisława Kalinowskiego" - piszą dalej. Na koniec dodają, że nie będą korzystać z "bubla", który zaserwowali im urzędnicy.

Urzędnicy: "Będzie bezpieczniej!". Na pewno?

W ratuszu dobrze znają sprawę. Urzędnicy musieli już wiele razy odpisywać rowerzystom na uwagi składane mailowo. Za każdym razem podkreślają, że mimo wielu usterek inaczej postąpić nie mogli. Ścieżka częściowo jest zrobiona z kostki brukowej "w celu zwiększenia uwagi rowerzystów na zmieniającą się strukturę rodzajową ruchu." - odpowiadają urzędnicy. Natomiast drobniejsze usterki, jak np. słup trakcyjny w ścieżce zostaną poprawione przed zakończeniem remontu.

Jak w ratuszu reagują na najcięższy zarzut, czyli urywającą się przed torami ścieżkę? "Zachowanie ciągłości drogi rowerowej sugerowałoby rowerzystom pierwszeństwo przejazdu co mogło by skutkować tragicznymi wypadkami. Przerwanie ciągłości drogi rowerowej wymusza na rowerzyście zachowanie analogiczne jak na przejściu dla pieszych przez jezdnię, czyli zatrzymanie się i piesze pokonanie przejścia czy przejazdu" - czytamy. Urzędnicy zastanawiali się też, czy nie zrobić labiryntu z barierek. Jednak uznali, że to będzie zbyt uciążliwe dla rowerzystów.

Remont to nie przebudowa

Czy nie można było zastosować innego rozwiązania, np. postawić znaku ostrzegawczego czy w inny sposób zaznaczyć przejazd, tak aby rowerzyści nie musieli schodzić z roweru? - dociekamy w biurze prasowym.

Karol Kieliszek z biura odpowiada: - W tym przypadku chodziło też o inną kwestię. To jest remont ulicy, który wykonujemy na podstawie zgłoszeń budowlanych, czyli uproszczonej procedury. Nie dysponujemy gruntem, na którym leżą tory, więc nic nie mogliśmy zrobić. Inaczej sprawa wyglądałaby w przypadku przebudowy ulicy. Wtedy można byłoby starać się o wykonanie prac na torach. Jednak tu procedura jest dużo dłuższa. To spowodowałaby przesunięcie inwestycji na przyszły rok, a pieniądze na remont musimy wydać w tym - twierdzi Kieliszek.

Urzędnicy przyznają jednocześnie, że w przypadku kolejnych remontów będą bardziej wsłuchiwać się w głos rowerzystów.

Artykuł pochodzi z lubelskiego wydania lokalnego Gazety.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.