Modne, nie modne, ważne że jeździ

Nie spodziewaliśmy się, że nasze wiosenne teksty o modzie rowerzystów aż tak rozpalą emocję. Pod artykułami rozgorzała dyskusja między zwolennikami i przeciwnikami mody rowerowej. Jeszcze większe emocje wywołał spór o to, czym w ogóle jest moda rowerowa.

Bo czy modne są "cywilne" ciuchy czy odzież sportowa? Rafał Muszczynko sugeruje , że jego, ubranego "w Tour de France" raczej nikt za modnego nie będzie uważał. Podziela tę opinię internauta o nicku swiete.jeze: "Myślę, że ktoś, kto na konferencję naukową z ludźmi w garniturach i garsonkach przychodzi w lajkrze wypełnionej pampersem albo innym towarem nie powinien w ogóle podejmować tematu ubrania, modnego ubrania ani eleganckiego ubrania".

Zupełnie innego zdania jest gom1: "Ależ obcisłe jest właśnie w modzie. Wystarczy przejechać się po mieście. Od świateł do świateł odbywa się codziennie Tour de France. Lajkry, espedy, iksteery. Sami zawodowcy". Zaznacza przy tym, że on modny nie jest, bo sam wyprzedzam zawodowców - "oni ścigają się po chodniku, a ja dostojnie toczę jezdnią".

Przeciwnicy traktowania lajkry jako "modnej" (tak jakby ten przymiotnik był obelgą), zauważają, że jest ona po prostu praktyczna (tak jakby moda nie mogła być). Katherina 1986 pisze: "jakoś nie wyobrażam sobie jeździć >wystrojona< w szpilki i sukienki. Na co dzień wybieram to, co do tego celu przeznaczone". A przeznaczona jej zdaniem jest specjalna odzież turystyczno-sportowa (raz zimą przejechała się w "cywilnej" zimowej kurtce... po raz pierwszy i ostatni - jak mówi.

Potwierdza jej słowa siostro.skalpel: "Jechać w marynarce z poliestrową podszewką i szerokich lnianych spodniach czy zwiewnej sukience, owszem da się, ale o ile bardziej komfortowo jest jechać w oddychającej kurtce, koszulce funkcyjnej i rowerowych ledżinsach".

Praktyczniej? Nie dla wszystkich. Internauta barklu wyznaje: "ja jeżdżę do pracy przez cały rok >po cywilnemu<. Po prostu jedzie się trochę wolniej. Nie chce mi się przebierać w pracy. A żeby się nie spocić, to wystarczy ubrać się trochę lżej. I najważniejsze - pod żadnym pozorem nie rozpinać kurtki, bo się żagiel zrobi".

Również gom1 uważa, że odzież sportowa wcale nie koniecznie jest bardziej praktyczna. Jego zdaniem nie gwarantuje też ona szybszego dotarcia do celu: "mogę założyć oddychające ciuchy, zmienić buty na takie z zatrzaskami, wyciągnąć z szafy kask i rękawiczki, a "cywilne" ubranie spakować do plecaka. Tylko po co, jeśli do przejechania mam raptem 5 km, z czego połowa z wiatrem w plecy? Czas, jaki zyskam przesiadając się z holendra na szosówkę, stracę doprowadzając się do porządku w łazience. Mnie to nie bawi, więc wybieram cycle chic".

Z kolei barklu zauważa, że nie tylko "eleganckie" może być "praktyczne", ale również "praktycznie" nie musi być "sportowe": "Oddychająca koszulka nie musi być obcisła. Można kupić taką dla biegaczy - nowoczesny materiał, ale krój ma jak zwykły T-shirt. Ja sobie chwalę w gorące dni".

Najważniejszy wniosek z tej dyskusji jest chyba taki, że dobierając stroje na rower nie należy kierować się modą ani nawet opiniami innych, ale własną wygodą i poczuciem komfortu. Banalne stwierdzenie z kolorowych czasopism "niech twoje ubranie wyraża ciebie" dotyczy w jak największym stopniu rowerzystów. Choć może powinno się je nieco przeformułować: "niech twoje rowerowe ubranie wyraża ciebie i styl twojej jazdy".

Zachęcamy jednocześnie do rowerowych przebieranek. Jest idealna pogoda na rower - ani za ciepło, ani za zimno. Niech lajkrowcy spróbują przejechać się "cyclechickowo" (uważajcie tylko na nogawki wkręcające się w łańcuch), a eleganccy niech "ubiorą się w obcisłe". Ja sam długo nie mogłem się do sportowych strojów przekonać (po cywilnemu jeździłem nawet na długie rowerowe wycieczki). Gdy po raz pierwszy ubrałem się w plastik zrozumiałem, że są takie przejażdżki, na których warto mieć pieluchę.

Czego i wam życzę.

kom

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.