Szczecin: Ścieżka-bubel już się rozpadła. Taki jest efekt "niezbędnej zmiany".

Fragment drogi rowerowej na prawobrzeże dosłownie rozleciał się. To odcinek wykonany niezgodnie z pierwotnym projektem, który przewidywał solidniejszą konstrukcję. Właśnie za wprowadzenie takich prowizorek Szczecin stracił część dotacji na tę inwestycję.

Informację otrzymaliśmy od naszego czytelnika, którego poirytowało stwierdzenie magistratu, że na sposób wykonania drogi rowerowej na prawobrzeże narzeka tylko "kilku" rowerzystów. Była to część odpowiedzi na pytania "Gazety" w sprawie wybudowanej niezgodnie z projektem drogi rowerowej na prawobrzeże. Jak już informowaliśmy - z powodu dużych zmian w projekcie i to na niekorzyść dla rowerzystów - eksperci Urzędu Marszałkowskiego uznali, że miasto nie może dostać przynajmniej części unijnej dotacji na budowę drogi.

Dlaczego ścieżka-bubel straci dotację? Szczegółowe informacje

"Niewielka ilość osób, które zgłaszają problem (jeżeli rzeczywiście tak jest) może wynikać z uzasadnionego przekonania o bezowocności takich zgłoszeń" - pisze pan Dariusz, który poinformował magistrat, że część trasy rowerowej rozpadła się.

Chodzi o odcinek wzdłuż ulicy Pieszej, równoległej do ul. Gdańskiej. Droga rowerowa miała tam być wyżej niż jezdnia i oddzielona od niej krawężnikiem. Za zgodą magistratu, reprezentującego interesy miasta inżyniera kontraktu i projektanta (ten pierwszy jest zarazem pracodawcą autora projektu) budowa drogi ograniczyła się do przykręcenia wzdłuż jej krawędzi tzw. separatorów z tworzywa sztucznego. W separatory wetknięte zostały biało czerwone "chorągiewki". Ta konstrukcja rozleciała się wkrótce po jej powstaniu. Udokumentowali to na zdjęciach członkowie stowarzyszenia Rowerowy Szczecin.

Separatory zostały naprawione.

Długo nie wytrzymały.

"Jadąc w stronę prawobrzeża, za zjazdem z Trasy Zamkowej, już kilkakrotnie natknąłem się na przesunięte bariery odgradzające ścieżkę rowerową od jezdni" - alarmował 14 listopada pan Dariusz, który wysłał maila ze zdjęciami do Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska. To właśnie ten wydział nadzorował realizację inwestycji. "Wczoraj leżały one wręcz w poprzek ścieżki i mogły spowodować groźny upadek - rowerzysta zjeżdżający z Trasy Zamkowej jedzie dość szybko. To nie jest jednostkowy przypadek - zjawisko się powtarza - grozi to wypadkiem!!!" - przestrzegał magistrat rowerzysta.

Reakcja? Żadna.

"Po moim zgłoszeniu, potwierdzonym zdjęciami, barierki leżą dziewiąty dzień (widziałem je już 13.11. - w dni powszednie jeżdżę tamtędy rowerem). Chorągiewek nie ma już od dawna" - napisał do nas pan Dariusz.

- Wiemy, że separatory są niszczone - przyznaje Dariusz Wołoszczuk z biura prasowego Urzędu Miasta.

Tyle że według urzędu to nie wina cherlawej konstrukcji, tylko kierowców ciężarówek, którzy poruszają się ulicą Pieszą, a w szczególności tych wyjeżdżających z pobliskiej hurtowni. Ciężkie auta nie wyrabiają na zakręcie i wjeżdżają na separatory. Faktycznie. Ślady opon widać na jednym ze zdjęć, które wykonał nasz czytelnik.

Nie wszyscy kierowcy są jednak aż tak nieostrożni. Na zdjęciu poniżej, wykonanym kilka miesięcy temu, widać, że wyjazd z terenu hurtowni jest możliwy bez wjeżdżania na drogę rowerową.

- Wystosowaliśmy szereg pism do firm mających siedzibę przy wyjeździe na ulicę, a także do straży miejskiej, by ta objęła monitoringiem to miejsce - mówi Wołoszczuk.

Pisma wysyłane były jeszcze w styczniu 2012 roku. Od tego czasu separatory były niszczone kilkakrotnie. Uszkodzenia powodowane były jednak nie tylko przez samochody wyjeżdżające z hurtowni. Separatory były niszczone także przez ciężarówki jadące z głębi ulicy Pieszej, których kierowcy jechali po prostu zbyt blisko progów.

Urząd Miasta we wcześniejszym stanowisku dla "Gazety" napisał, że wprowadzone do projektu zmiany były "niezbędne".

Komentarz

Gdyby droga rowerowa wzdłuż ulicy Pieszej była wyżej niż jezdnia i oddzielona od niej wysokim krawężnikiem, kierowcy ciężarówek zmuszeni byliby do ostrożniejszej jazdy. I to nie dotyczy tylko wyjeżdżających z hurtowni, ale także tych, którzy jadą zbyt blisko drogi dla rowerów. Separatory to po prostu prowizorka, która będzie regularnie się rozpadać. Monitoring straży miejskiej? To przecież śmiechu warte. Straż nie radzi sobie z mnóstwem innych spraw, a ma pilnować separatorów? Efekty starań Urzędu Miasta, by ratować ten bubel, każdy może zobaczyć. Od stycznia droga rowerowa jest regularnie demolowana. To, co robi magistrat, to tylko produkcja nic niewartych dokumentów.

Andrzej Kraśnicki jr

Artykuł pochodzi ze szczecińskiego wydania lokalnego Gazety.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.