Jak pisaliśmy w poprzednim naszym materiale, większość producentów rowerów posiada w ofercie rowery bez osłon łańcucha i osłon mechanizmu korbowego. W rowerach górskich, zwłaszcza z pełnym zawieszeniem, rowerach trekingowych i rowerach szosowych osłon takich po prostu się nie stosuje, często nie ma nawet możliwości, by takie osłony zamontować. Osłon nie mają żadne droższe korby produkowane przez największych producentów osprzętu: Shimano, SRAM i Suntour. Tak się składa, że żaden z tych producentów nie produkuje komponentów w Europie i norm naszych spełniać nie musi. Zresztą normy dotyczą rowerów, a nie komponentów do ich produkcji. Siłą rzeczy więc, osłon tych nie posiadają też rowery wyposażone w osprzęt tych firm - czyli znakomita większość droższych rowerów na rynku.
Mimo to polskie i europejskie normy wymagają montażu osłon łańcucha lub korby we wszystkich rowerach górskich, miejskich, trekingowych (wg normy wycieczkowych) i dziecięcych. W przypadku tych ostatnich osłona musi być pełna - czyli zakrywać łańcuch i tryby w całości. W rowerach szosowych (zwanych w normie wyścigowymi), według normy, osłona "może być zamontowana".
Polski Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów bohatersko te normy egzekwuje. Karze producentów, wycofuje poszczególne produkty z rynku, albo domaga się zbędnych lub wręcz niemożliwych do wprowadzenia zmian konstrukcyjnych.
Sytuacja dotyczy w zasadzie wszystkich producentów rowerów w Polsce - nasze krótkie dziennikarskie śledztwo pokazało, że UOKiK miał już na celowniku produkty niemal wszystkich firm rowerowych w Polsce: Arkus, Cube, Giant, Kross, Kellys, Merida... marki przewijające się w sprawach można wymieniać jeszcze długo.
Łącznie UOKiK w ostatnich latach prowadził blisko 70 spraw przeciwko producentom i dystrybutorom rowerów (nie wszystkie dotyczyły osłon łańcucha). Na szczęście producenci nauczyli się już z tym żyć - tylko 13 spraw zakończyło się karami, większość skończyła się umorzeniem, wycofaniem roweru z oferty albo odwołaniami od decyzji.
UOKiK opiera się tu na ustawie o ogólnym bezpieczeństwie produktów, która nakazuje, by produkt wprowadzany na rynek był bezpieczny.
Ustawa określa też jaki produkt może zostać uznany za bezpieczny - to produkt spełniający normy unijne lub normy polskie. Jeżeli produkt nie spełnia tych norm, musi spełniać zasady dobrej praktyki odnoszące się do bezpieczeństwa produktów, korespondować z aktualnym stanem wiedzy i techniki oraz uzasadnionymi oczekiwaniami konsumentów co do bezpieczeństwa produktu.
Krótko mówiąc - albo rower spełnia normy, albo producent musi udowodnić w badaniach, że produkt jest bezpieczny. Tylko że badania przeprowadzone przez producenta są z założenia traktowane jako niewiarygodne (były przypadki, w których sądy odrzucały takie ekspertyzy). A ekspertów nie związanych z producentami rowerowymi (rzeczoznawców sądowych) w zasadzie w Polsce nie ma.
Rowery bez osłon napędu oferują praktycznie wszyscy producenci obecni na rynku. Z naszego śledztwa wynika, że gdyby UOKiK na poważnie wziął się za kontrolowanie rynku rowerowego, musiałaby z niego zniknąć znacząca część oferowanych dziś rowerów.
Taki scenariusz nam raczej nie grozi, w końcu mamy do czynienia z urzędem. Za to losowo prowadzone kontrole, nakładanie na producentów kar, konieczność zatrudniania prawników walczących z UOKiK i absurdami już dziś na pewno podnosi ceny rowerów - choć żaden producent głośno się do tego nie przyzna.
W ten sposób dochodzi do paradoksu - urząd stworzony, by dbać o konsumenta, o jakość produktów i niskie ich ceny, de facto ogranicza liczbę dostępnych rowerów na rynku, prawdopodobnie doprowadza też do wzrostu cen rowerów i może być narzędziem nieuczciwej konkurencji polegającej na eliminowaniu z rynków produktów konkurencji.
Co ciekawe, identyczne przepisy obowiązują niemal w całej Europie. Wydaje się jednak, że tam problem nie występuje. Wszystko wskazuje więc, że źródłem problemu nie są same normy (takie same w całej Europie), a raczej działania UOKiK i interpretacja przepisów ustawy o ogólnym bezpieczeństwie produktów.
Rafał Muszczynko