Kurs na kartę rowerową obejmuje dziś od kilku do kilkunastu godzin lekcyjnych zajęć, podczas których dzieci uczą się przepisów i manewrów w miasteczku rowerowym. Nawet raz nie wyjeżdżają z instruktorami w miasto. Jednak po zdaniu egzaminu i z dokumentem w kieszeni zgodnie z prawem mogą wyjechać na ulice.
- Zaproponowaliśmy zmianę programu nauczania i wprowadzenie do niego pilotażowych zajęć dla chętnych z jazdy po drogach publicznych - mówi Wojciech Makowski, koordynator projektu Rzecznik Niezmotoryzowanych z fundacji Fenomen.
Takich zajęć nie wyobraża sobie Lech Ryszewski, dyrektor Motodromu, gdzie organizowane są kursy na kartę rowerową. - Nie ma takiej opcji. Kto weźmie za to odpowiedzialność? Trudno jest zapanować nad 10-latkami. Załóżmy, że mamy 20-osobową grupę dzieci, ilu by trzeba mieć instruktorów, żeby wyjechać z nimi na ulice? - pyta Ryszewski.
Propozycja Fenomenu nie spodobała się również Wojewódzkiej Radzie Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. - Byłoby to zbyt niebezpieczne, mówimy o osobach, które ukończyły 10, 11 lat, bo wtedy zdaje się egzamin na kartę rowerową. Ja bym sam dziecka na takie zajęcia nie puścił. Na ulicach nie jest bezpiecznie - mówi Tomasz Kacprzak, sekretarz WRBRD.
Podkreśla, że warunki organizowania kursu i egzaminu na kartę rowerową określa rozporządzenia ministra, a w nim nie ma słowa o zajęciach praktycznych w ruchu miejskim.
Kolejnym argumentem przeciwko przygotowaniu nieletnich do jazdy po ulicach ma być brak popytu. - Rodzice nie zgłaszali tego problemu. Nie widzimy zapotrzebowania na takie zajęcia - mówi Kacprzak.
Podobnie wygląda kwestia zdobycia karty motorowerowej. 13-latek dostaje ją po zdaniu egzaminu, który również poprzedza kurs bez zajęć w ruchu miejskim. Nastolatek może z taką kartą wyjechać skuterem na ulice.
Fenomen opornym pokazuje przykład z Gdańska. Tam specjaliści z austriackiego Grazu, we współpracy z Wydziałem Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej, przeszkolą grupę instruktorów, którzy będą potem uczyli nieletnich jazdy w ruchu miejskim.
Jest szansa, że - pomimo niechęci WRBRD - podobne zajęcia uda się zorganizować w Łodzi. - Uważam, że dzieci powinny mieć możliwość wzięcia udziału z zajęciach praktycznych na drogach rowerowych i ulicach o ograniczonym ruchu, jeśli ich rodzice się zgodzą - mówi Radosław Stępień, wiceprezydent Łodzi odpowiedzialny za transport w mieście. Magistrat może zorganizować takie zajęcia w szkołach, które są odpowiedzialne za wychowanie komunikacyjne uczniów.
Stanowczego sprzeciwu nie zgłasza również WRBRD. - Jeśli będą sygnały, że takie zajęcia są potrzebne, Rada może zorganizować szkolenia dla instruktorów, które przygotują ich do wyjechania z dziećmi na ulice - mówi Kacprzak.
Artykuł pochodzi z łódzkiego wydania lokalnego Gazety.