Przez kładkę w rejonie ulicy Kościuszki przebiega ścieżka rowerowa łącząca Ochojec i Piotrowice z Panewnikami. To popularna trasa, bo można nią dojechać do parku Zadole. Od jakiegoś czasu rowerzyści mają problem, ponieważ zamknięta została kładka nad torami, przez którą biegnie ścieżka. - Wiadukt został zupełnie zagrodzony betonowymi blokami i zostało jedynie przenoszenie rowerów przez uszkodzone barierki. To niewygodne i niebezpieczne, dla dzieci trudne, a w przypadku przyczepek dla najmłodszych po prostu niemożliwe - relacjonuje Adam Krzystolik.
Rzeczywiście mimo betonowych bloków rowerzyści forsują przeszkodę. Podobnie jak ludzie, którzy chcą się dostać do ogródków działkowych. Kładka jest własnością Oddziału Gospodarowania Nieruchomości PKP i drugą już przeprawą nad torami, którą ze względów bezpieczeństwa zamknęli kolejarze. Wcześniej z powodu złego stanu technicznego barierami z podkładów kolejowych została zagrodzona kładka w Załężu. Codziennie dziesiątki ludzi, którzy chcą zapłacić rachunki w gazowni przy ul. Pukowca, ryzykują, przechodząc przez tory. W przypadku obydwu kładek kolejarze argumentują, że nie potrzebują ich do prowadzenia swojej działalności.
Pomoc zaoferowało miasto. - Na razie sytuacja jest patowa. Już kilka razy spotykaliśmy się w tej sprawie z kolejarzami. Chcemy wyremontować obydwie kładki i mamy w budżecie zarezerwowane na ten cel około 200 tys. zł. Problem w tym, że kolejarze chcą, żebyśmy przejęli je na własność, a takich obiektów nie potrzebujemy. Liczymy, że w ciągu najbliższych tygodni uda się jakoś porozumieć - mówi Jakub Jarząbek, rzecznik katowickiego magistratu.
To może być jednak problem, bo kolejarze upierają się przy swoim. Jak podkreśla Kamil Migała z biura prasowego PKP, skoro miasto zadeklarowało chęć wyremontowania kładek, to powinno je też przejąć.
Artykuł pochodzi z katowickiego wydania lokalnego Gazety.