W mieście przyjaznym rowerzystom auta pojadą 30 km/godz

Nowoczesne pomysły na drogach mają zamienić Dąbrowę Górniczą w raj dla rowerzystów, taki jak w Danii, Holandii i Austrii. Czy to się przyjmie, skoro kierowców już teraz ponoszą nerwy?

Tym razem to podobno nie przelewki ani niegroźne wizje fantastów. Do ogólnomiejskich konsultacji społecznych, które potrwają do końca lipca zachęca mieszkańców sam prezydent Zbigniew Podraza, który zaprezentował "Studium Rozwoju Głównych Tras Rowerowych w Gminie Dąbrowa Górnicza" i ogłosił: - To pierwszy krok na drodze uczynienia Dąbrowy miastem szczególnie przyjaznym dla rowerzystów!

Studium pełne map i projektów, którędy pobiegną w przyszłości trasy, przygotował skrupulatnie Tobiasz Nykamowicz, zapalony rowerzysta , student transportu z Politechniki Śląskiej, we współpracy z dr. Tadeuszem Koptą - projektantem systemów transportowych, ekspertem Polskiego Klubu Ekologicznego i Ministerstwa Środowiska, głównym specjalistą ds. ścieżek rowerowych w Departamencie Studiów GDDKiA. Projekt zaakceptował naukowo dr Bartłomiej Płatek z Politechniki Śląskiej.

Znajdziemy w nim m.in. szańce i śluzy, chronione pasy pod prąd, mostki, kładki, spowalniacze i wydzielone światła na ruchliwych skrzyżowaniach i zdjęcia tych wynalazków z miast na Zachodzie, które muszą zaszokować przeciętnego Polaka.

Bo czy to normalne, żeby kierowcy w autach przeciskali się pod wiaduktem kolejowym przez ciasne zwężenie, kiedy bokiem rowerzyści zasuwają bez hamowania, w dodatku pod prąd? Czy to normalne, by przed karoserią na podmiejskiej drodze wyrastały szańce? Ale nie to jest najgorsze! Na większości śródmiejskich ulic ze względu na rowerzystów mają pojawić się ograniczenia prędkości do... 30 km na godz.

- Wiem, że naszych kierowców zalewa krew, ale na przykład w austriackim Grazu ograniczenie do 30 km na godz. obejmuje 70 proc. miasta. Francuscy naukowcy wyliczyli, że gdy wprowadzi się tzw. strefy uspokojonego ruchu, rowerzyści jadą bezpiecznie i nawet nie trzeba dla nich budować specjalnych ścieżek - wyjaśnia Nykamowicz i dodaje, że czy się to komu podoba, czy nie, w XXI wieku samochody będą na straconej pozycji, już teraz korkują miasta. W Holandii kilkadziesiąt lat temu też budowano szerokie dwupasmówki, a teraz się je zwęża, więc nowoczesność nie ominie też trójpasmowej ul. Królowej Jadwigi w Dąbrowie. Na początek zabrano by tylko jeden pas: dla autobusów i właśnie dla rowerów.

Nykamowicz dowodzi, że rowerowe ścieżki zawsze się będą opłacać: kilometr najprostszej kosztuje 8 tys. zł, biegnąca poboczem ścieżka dwukierunkowa - 250 tys. zł. A nowa ulica dla aut - aż 11 mln zł. Założenia są takie, by rowerzysta mógł dotrzeć do dowolnego punktu w mieście i nie nadłożył przy tym więcej niż jedną trzecią najkrótszej odległości.

Na konsultacje przy mapach przychodzą dąbrowianie, którzy chcą jeszcze więcej spowalniających pachołków. W następnym etapie Rada Miejska w Dąbrowie ma zatwierdzić plan rozbudowy rowerowej sieci w śródmieściu. Autorzy studium przekonują, że rowerem przejedziemy miasto dużo prędzej niż samochodem . - Udowodnimy to we wrześniu w Katowicach , gdzie zrobimy specjalne zawody z pomiarem czasu i będziemy się ścigać na dwóch kółkach z tymi, którzy jeszcze wolą cztery - zapowiada Nykamowicz.

Artykuł pochodzi z katowickiego wydania lokalnego Gazety.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.