W Opolu jeżdżą rowerem publicznym na gapę

Część opolan już wykombinowała, jak oszukać system wypożyczalni rowerów i brać jednoślad na wiele godzin bez rejestracji i bez płacenia za niego. Skończy się tym, że rowerzyści będą kontrolowani.

Ledwo tydzień działają wypożyczalnie rowerów miejskich w Opolu. Są ogromnie popularne, w systemie zarejestrowało się ponad tysiąc osób.

Niestety, są też już oszuści, którzy znaleźli lukę w systemie wypożyczalni, która pozwala na odpięcie roweru ze stojaka i wypożyczenie go na dowolnie długi czas bez płacenia.

ZOBACZ TEŻ: Czym się różni rower publiczny od wypożyczalni?

Chodzi o zabezpieczenie z kodem przy rowerach. Każdy rower posiada grubą linkę z szyfrowym zamkiem, który można odczepić, znając czterocyfrowy kod. Ten z kolei otrzymujemy podczas rejestracji w terminalu przed wypożyczeniem jednośladu. I tutaj dochodzimy do sedna sprawy. Użytkownik, zwracając rower, zna kod do linki zabezpieczającej. - Nic więc nie stoi na przeszkodzie, by odczekać chwilę, odpiąć ten sam rower i ruszyć w drogę. I nic nie płacić przez kolejne godziny - mówi nam jeden z owych kombinatorów. Dodaje, że o tym sposobie korzystania z wypożyczalni dowiedział się od kolegi.

Firma Nextbike, która instalowała w Opolu terminale, przyznaje, że z tym sposobem miała już do czynienia we Wrocławiu. I dlatego na tamtejszych stacjach rowerowych pojawiły się ostrzeżenia z hasłem "Nie kombinuj!" i wizerunkiem wielkiego kanarka, który z groźnymi szponami spada na przerażonego rowerzystę.

Jak mówi Łukasz Wasiuta, przedstawiciel Nextbike Polska, akcja ta była informacją dla użytkowników, że firma zatrudniła kanarów, których praca polega na odczytywaniu numerów z wypożyczonych rowerów i sprawdzaniu za pomocą telefonów komórkowych, czy użytkownik wypożyczył go w sposób zgodny z regulaminem.

W Opolu jak na razie firma miała jedynie pozytywne sygnały od mieszkańców. - Zdecydowana większość użytkowników roweru miejskiego wypożycza jednoślady legalnie, zwłaszcza że cena nie jest wysoka. Opłata za przemieszczanie się rowerem jest symboliczna - zauważa Wasiuta.

ZOBACZ TEŻ: Rower publiczny - dlaczego jednym się udaje, a innym nie?

Przypomnijmy, że pierwsze 20 minut jazdy rowerem z wypożyczalni nic nie kosztuje, potem za godzinę trzeba zapłacić 4 zł. Wasiuta podkreśla, że funkcjonowanie systemu jest proste, a zasady i płatności klarowne. I dodaje: - Jesteśmy zaskoczeni próbami jazdy na gapę, szczególnie że większość osób, które korzystają z roweru miejskiego, to ludzie młodzi, nowocześni, którzy pozytywnie podchodzą do tego typu inicjatyw.

Wkrótce więc w naszym mieście możemy spodziewać się akcji informacyjnej i ulotek "Nie kombinuj". Czy i kiedy pojawią się kontrolerzy rowerzystów, na razie nie wiadomo.

Regulamin systemu wypożyczalni przewiduje kary finansowe za wypożyczenie roweru bez rejestracji (200 zł). W razie spowodowania wypadku drogowego albo przyłapania przez policję czy straż miejską oszust ma pewny zarzut o kradzież jednośladu.

Ale przede wszystkim to kombinowanie niektórych opolan jest po prostu żenujące. Wszak z rowerów można przecież korzystać bezpłatnie w legalny sposób. Wystarczy dotrzeć do najbliższego terminalu przed upływem 20 minut i zwrócić rower. Potem można na kolejne 20 minut wypożyczyć następny (czyli też za darmo) i tak w kółko.

Rower można też oddać przez telefon. Mało tego, jeśli użytkownik nie chce się bawić w przypinanie i odpinanie jednośladu, wystarczy, że zadzwoni na infolinię i powiadomi, gdzie zostawia rower, firma sama go sobie ściągnie. To takie proste. Ale chodzi o to, by je jednak zwracać. Bo wtedy firma może zadbać o to, aby przy terminalach były dostępne jednoślady, żeby inni też mieli szansę z nich skorzystać.

Można zarzucić firmie, że system jest felerny, że rowery powinny mieć elektrozaczepy, a same terminale powinny być pod całodobowym monitoringiem. Ale chyba nie o to przecież chodzi.

Próby oszukiwania systemu wypożyczalni rowerów dowodzą, że część z nas wciąż nie przystaje do cywilizowanego społeczeństwa. Że zachowanie zgodne z ogólnie przyjętymi normami może wymusić jedynie dotkliwy system nadzoru.

Niestety, jeśli takich sygnałów o omijaniu systemu będzie więcej, pewnie firma będzie musiała po takie środki sięgnąć. I wtedy wszyscy jeżdżący miejskim rowerem będą narażeni na kontrole, na udowadnianie, że są uczciwi, na bycie traktowanym jak potencjalny oszust. Wtedy jednak podziękujmy tym z nas, którzy do tego doprowadzili swą rzekomą zaradnością.

Artykuł pochodzi z opolskiego wydania lokalnego Gazety.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.