Święto Cykliczne - Trójmiasto zalała rzeka rowerów

Wystartowali z każdego krańca metropolii. W niedzielę Gdańsk, Gdynia, Sopot, Rumia, Reda i Wejherowo należały do rowerzystów.

W Gdańsku uczestnicy XVI Wielkiego Przejazdu Rowerowego spotkali się punktualnie o godz. 11:11 na ul. Rajskiej pod Madisonem. Tysiące rowerów, fantazyjne stroje (co roku podczas imprezy odbywa się konkurs na najlepsze przebranie). Oczu oderwać nie można było od olbrzymiej zielonej stonogi. Był także rycerz z kopią i okutana w róż postać z balonikami. Nie zabrakło rowerzystów w garniturach. Gdańskie spotkanie rozpoczęło się od ankiety ulicznej na temat sytuacji rowerowej w mieście, której przysłuchiwał się Remigiusz Kitliński, gdański oficer rowerowy. Wnioski? Przyjdzie na nie czas po Przejeździe. Rowerzyści wręczyli miastu nagrodę - Złotą Szprychę 2012, za rozwój ruchu rowerowego.

Chwilę po godz. 12 byli już w drodze. - Wystartowaliśmy może z 5-7 minutowym opóźnieniem - relacjonował o 12.20 Roger Jackowski z Gdańskiej Kampanii Rowerowej. - Czoło peletonu jest w tej chwili na Błędniku. Jest nas trzy-cztery tysiące. Przed startem trochę popadał deszcz, ale już się rozpogodziło, świeci słońce i pogoda jest wspaniała.

ZOBACZ TEŻ: Galeria zdjęć z przejazdu

Przejazdowi towarzyszyła eskorta policji i, na wszelki wypadek, karetki pogotowia. A także bębniarze, obwieszczający, że peleton nadjeżdża.

Tymczasem o godz. 12 w Gdyni na skwerze Kościuszki rowerzyści dopiero zwierali szyki. - Póki co jest nas około 200, ale co chwilę ktoś dojeżdża - informował Michał Włoch z Rowerowej Gdyni. - Przedstawiliśmy nasze postulaty pełnomocnikowi ds. komunikacji rowerowej, Zygmuntowi Żmudzie-Trzebiatowskiemu. Za 20 minut ma do nas dołączyć peleton północny, który wcześniej wystartował z Wejherowa, Rumi i Redy. Wiemy, że są już w granicach Gdyni, podobno około 500 osób. Myślę, że w sumie będzie nas koło tysiąca. Odpoczniemy chwilę, bo oni mają za sobą już spory odcinek trasy i ruszamy.

Gdyńscy rowerzyści mniejszy nacisk położyli na przebrania.

- Widziałam dwie osoby w strojach klownów. Póki co, to wszystko - relacjonowała gdyńska rowerzystka, Marta.

Sopot włączył się do przejazdu chwilę po godz. 13. Rowerzyści już kwadrans wcześniej zjeżdżali na miejsce zbiórki przy ul. Kasztanowej. - Mamy najkrótszą z możliwych trasę przejazdu, ale za to na Placu Mancowym w Sopocie odbędzie się wspólny piknik - mówił Marcin Gerwin z Sopockiej Inicjatywy Rowerowej, która jest jednym ze współorganizatorów imprezy. - Właśnie biegnę jeszcze stawiać scenę, z której będziemy ogłaszać zwycięzcę konkursu na najlepsze przebranie. Pamiętam, że w zeszłym roku były pszczółki, modraszki i mały fiat, który zresztą wygrał. W tym roku trochę się obawiam, że przebierańców wystraszy pogoda [ostatecznie tym razem wygrała "gąsienica" - red].

O godz. 13.10 do sopocian dołączyć miał peleton z Gdańska. Przyjechali z kilkuminutowym opóźnieniem. Kiedy wjeżdżali, ruch na pasie ul. Grunwadzkiej w stronę Gdańska na chwilę zamarł zupełnie. Podobnie było po drugiej stronie - czyli na granicy Sopotu z Gdynią.

Bo na trasie w stronę Dolnego Sopotu rowerzystów czekała jeszcze jedna atrakcja. "Mijanka" na ul. Niepodłegłości. - Południowy i północny peleton wyminęły się na przeciwległych pasach ruchu - opowiada Michał Błaut z GKR. - Po raz pierwszy coś takiego zorganizowaliśmy. Niesamowity widok, można sobie obejrzeć, jak to wygląda z drugiej strony.

Wszystkie grupy spotkały się chwilę później na Placu Mancowym, kończąc tym samym metropolitalny XVI Wielki Przejazd Rowerowy.

Artykuł pochodzi z trójmiejskiego wydania lokalnego Gazety.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.