Rowerowa rewolucja w Brzegu. A Opole się boi

W tym roku władze tego miasta chcą udostępnić cyklistom kolejne jednokierunkowe ulice do jazdy pod prąd. - Nie mamy innego wyjścia, w ten sposób walczymy z korkami - tłumaczy komendant straży miejskiej, którego zdanie podziela komendant policji. A w Opolu wciąż się tego boją.

Jazda jednośladem pod prąd nie jest ewenementem zarezerwowanym tylko dla prorowerowego Gdańska czy Wrocławia. W Brzegu tabliczki "Nie dotyczy rowerzystów" obok znaków "Zakaz wjazdu" widnieją już na trzech ulicach. W tym roku dojdą następne. - Analizujemy propozycje rowerzystów i chcemy pozwolić im na jazdę pod prąd na kolejnych wąskich uliczkach, zwłaszcza tych prowadzących do rynku. Brzeg jest coraz bardziej zakorkowany, dlatego musimy wypychać samochody z centrum i zachęcać ludzi do jazdy na rowerze właśnie poprzez takie działania - mówi Krzysztof Szary, komendant straży miejskiej.

Jak podkreśla, prorowerowe rozwiązania nie są żadną uciążliwością dla kierowców. - Bo jazda po takich drogach jest bardzo bezpieczna ze względu na małe natężenie ruchu. W Brzegu budowa kolejnych ścieżek rowerowych ze względu na parametry ulic jest niemożliwa. Zezwolenie rowerzystom na jazdę pod prąd to idealne rozwiązanie - dodaje komendant.

W Opolu dopuszczenie ruchu rowerzystów pod prąd wciąż budzi lęki ratuszowego wydziału infrastruktury technicznej. Jesienią na propozycjach opolskich cyklistów, by umożliwić im jazdę pod prąd na uliczkach wokół kościoła Piotra i Pawła, suchej nitki nie zostawiła komisja ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego.

Specjaliści od infrastruktury drogowej, urzędnicy i funkcjonariusze policji stwierdzili, że jazda rowerem w kierunku przeciwnym niż obowiązujący jest niebezpieczna i niemożliwa na tych drogach ze względu na parametry. Ratusz obiecał, że sprawdzi, na jakiej zasadzie te rozwiązania funkcjonują w innych miastach: Gdańsku i Krakowie, a gdy zebrał informacje, orzekł, że wprowadzone tam rozwiązania są... nielegalne (sic!).

Podczas ostatniego posiedzenia ratuszowego zespołu rowerowego urzędnicy tłumaczyli, że ulica do jazdy pod prąd musi mieć co najmniej 4,25 metra szerokości. Jak takie tłumaczenie wygląda z perspektywy Brzegu? - To czepianie się. Rowerzysta nie musi mieć trzech metrów wolnego pasa, by przejechać ulicą. Czasami wystarczy choćby 50 centymetrów - mówi Krzysztof Szary.

- Cykliści i tak jeżdżą pod prąd po tych ulicach. Tablice informujące kierowców o ruchu rowerowym poprawiają bezpieczeństwo i legalizują takie praktyki - dodaje Mirosław Dziadek, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Powiatowej Policji w Brzegu.

Jak podkreśla, od czasu dopuszczenia jazdy pod prąd na trzech brzeskich ulicach nie odnotowano wypadków, kolizji lub innych interwencji z udziałem rowerzystów. Kiedy te informacje dotrą do opolskich urzędników?

Artykuł pochodzi z opolskiego wydania lokalnego Gazety.

Więcej o:
Copyright © Agora SA