Blog Mazovii MTB: Kolejny mroźny poranek...

Kolejny mroźny poranek rozpocząłem od sprawdzenia w pracy swojej prywatnej skrzynki mailowej. Ku mojemu zaskoczeniu i przerażeniu w skrzynce odbiorczej znalazłem na czarno wyświetlone imię i nazwisko. Tak, to był mail od Cezarego Zamany. Jak go zobaczyłem, wiedziałem, że mój tegoroczny sezon rowerowy będzie inny niż wszystkie dotychczasowe.

Nie pomyliłem się. Cezary zaoferował chęć pomocy i trochę w żartobliwy sposób Mazovia MTB LogoMazovia MTB Logo fot. Mazovia MTB podszedł do mojego mail'a. O tym, że postanowił mi pomóc zaważyły dwie rzeczy: pierwsza to moje chęci i determinacja, które czuje, że są ogormne, a druga to pewien rodzaj wyzwania, które stawia sobie samemu aby prawidłowo przygotować mnie do sezonu.

W odpowiedzi Cezarego był taki drobny dopisek, który sprawił, że dreszcz przeszedł mi po plecach. Na samym dole maila było napisane:

Konrad, mamy bardzo mało czasu jeśli chcesz faktycznie zacząć to zapraszam w sobotę na zajęcia Cezary Zamana Cycling Class.

Po chwili siedziałem już na stronie mazoviamtb.pl sprawdzając co to za zajęcia. Okazało się, że to autorski program treningowy Cezarego prowadzony w Warszawie.

Na zajęcia składają się trzy treningi: trening ogólnorozwojowy, trening na rowerach stacjonarnych i relaks po treningu. Przełknąłem ślinę i stwierdziłem, że klamka zapadła.

Zaczynam prawdziwą kolarska przygodę u boku Cezarego.

Czas do soboty minął przeraźliwie szybko. Wykonałem w tym czasie wiele telefonów do moich rowerowych znajomych, aby pochwalić się odpowiedzią. Większość była zaskoczona, ale w głosie większości czułem nutkę zazdrości. Oczywiście duża część moich telefonów dotyczyła porad co?, gdzie?, za ile?, dlaczego?. Czekały mnie spore zakupy sprzętu rowerowego począwszy od roweru, a skończywszy na zwykłych skarpetkach. Pamiętałem zeszłoroczne cierpienia związane z kiepskiej jakości strojem kupionym gdzieś szybko z promocji w jednym z marketów. Jak się później okazało jedyną rzeczą która oddychała w czasie jazdy na rowerze byłem ja sam, a na pewno nie marketowa "profesjonalna odzież". Tym razem za namową kolegi Janka, który jest doświadczonym rowerzystą postanowiłem zainwestować w sprzęt aby czuć się komfortowo i skupić się tylko na prawidłowym treningu.

Czekałem na sobotę z wielkim napięciem. To nie był strach, odczuwałem dokładnie to samo co kiedyś, kiedy jako nastolatek i bramkarz szkolnej drużyny obserwowaliśmy zmagania naszych szkolnych lekkoatletów w zawodach na Marymoncie. Nagle okazało się, że brakuje kogoś kto pobiegnie na 400 m. Trener wskoczył na trybuny i powiedział do mnie krótkie: "przebieraj się "Kolaż" (taki miałem pseudonim przez całą szkołę w sumie ciekawe czemu?) i zaczynaj rozgrzewkę pobiegniesz na 400".

Wtedy poczułem nie strach tylko wielką mobilizację i wiedziałem, że muszę dać z siebie wszystko. Takie chwile, są często przełomowymi momentami, a ja schodząc na bieżnię Marymontu wiedziałem, że chcę wygrać.

Może trudno w to uwierzyć , ale wygrałem te zawody, a miesiąc później zdobyłem tytuł Mistrza Warszawy, Mistrza Mazowsza.

Stojąc pod Gravitanem (klub, w którym odbywają się treningi) wspominałem sobie tamte chwile i pomyślałem, że to jest dokładnie taki moment jak tamten bieg. Znów mam szansę i chcę ją wykorzystać.

Z moich rozmyślań wyrwało mnie krótkie i szybkie:

- Cześć! Zapewne czekasz na mnie? Jestem Cezary.

Odwróciłem się i zobaczyłem na samochodzie wielkie znaki MAZOVIA MTB. Wziąłem głeboki oddech i odpowiedziałem:

- Witam Panie Czarku, tak to ja napisałem tę dziwną wiadomość do Pana z nadzieją, że coś mi Pan doradzi. Nie ukrywam, że nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy i bardzo dziękuję za zaproszenie.

- Nie ma za co dziękować, mam nadzieję, że będzie to dla nas obu ciekawe doświadczenie. Jak mam być Twoim "trenerem" to przestańmy sobie "Panować" Jestem Cezary.

- Cieszę się - dodałem mile zaskoczony.

- Konrad

- To co? Idziemy? - dodał z uśmiechem Cezary

- Jasne już się nie mogę doczekać choć tremę mam jak przed najważniejszymi zawodami - dodałem.

- Trema to będzie jak niebawem staniesz w sektorze z resztą rowerzystów na maratonie. Nie ukrywam, że planuję Twój start już w Karczewie na pierwszej edycji naszego Northtec'a. - dodał spokojnie Cezary.

To ostatnie zdanie sprawiło, że trema ustąpiła uczuciu, że to jest naprawdę "na poważnie", a Cezary dokładnie wszystko przemyślał i zaplanował.

Po krótkiej chwili z mojego czoła ciekły strugi potu, oddech był nie do opanowania, a serce lepiej nie będę wspominał.

Cezary Zamana Cycling ClassCezary Zamana Cycling Class fot. Mazovia MTB

Mój organizm był kompletnie nie przygotowany do tego rodzaju wysiłku. Wszystkie ćwiczenia dostosowane były do potrzeb kolarzy i rowerzystów. Masa ćwiczeń wzmacniających mięśnie brzucha, grzbietu, kręgosłupa obręczy barkowej, do tego praca nad ogólną koordynacją ruchową, która sprawiła mi największa trudność.

Cezary współprowadził zajęcia z Łukaszem Wojtkowskim - trenerem z klubu. Oczywiście sam ćwiczył, a przy okazji dawał mi masę cennych wskazówek jak prawidłowo i efektywnie je wykonywać.

Pot lał się ze mnie potwornie choć w drugiej części treningu uspokoiłem nieco mój organizm. Szybko przypominałem sobie techniki oddechowe których nauczyłem się podczas moich wcześniejszych treningów. Zauważyłem również, że po krótkiej chwili walki mój organizm przyzwyczajał się do wysiłku i zaczynał działać tak jak należy. Miałem nadzieję, że szybko przypomną mu się dawne czasy i z pełną mocą będę mógł korzystać z zajęć.

Zajęcia ogólnorozwojowe to tylko preludium do kolejnego etapu, czyli treningu rowerowego. Wcześniej zdarzyło mi się skorzystać z tego typu sprzętu tylko raz. Nie wspominam tego mile. Zajęcia zmęczyły mnie straszliwie mimo tego, że czynnie wtedy trenowałem i nie do końca mi się podobały.

Cezary Zamana Cycling ClassCezary Zamana Cycling Class fot. Mazovia MTB

Pierwsza różnica jaką zauważyłem to zupełnie inne rowery. Te na których miałem jeździć za chwilę posiadały rozbudowaną kierownicę z możliwością jazdy w różnych płaszczyznach włącznie ze sprinterską pozycją kolarską. Dodatkowo to co było dla mnie bardzo istotne, rowery posiadały pedały z możliwością wpięcia systemu spd, który moim zdaniem jest niezbędny do prawidłowej jazdy. Dzięki temu nasza noga pracuje w odpowiedniej płaszczyźnie ciągnąc i naciskając pedał, co zwiększa efektywność jazdy.

Cezary wyjaśnił wszystkim dlaczego zdecydował się na taki rodzaj treningu. Rowery stacjonarne w kolarskim światku uważane są za "zło konieczne" co nie jest zgodne z prawdą. Byłem tym faktem mocno zdziwiony, ale rzeczywiście rozmawiając ze znajomymi odczułem pewien dystans. Cezary również był do nich sceptycznie nastawiony do momentu, kiedy nie przyszedł na trening i nie spróbował.

Wiele z pozycji używanych w trakcie jazdy na rowerze stacjonarnym można z powodzeniem wykorzystać później w czasie maratonów MTB. Dla przykładu pozycja rythm and press wykonywana na siedząco to nic innego jak podjazd pod górę na rowerze MTB. Ugięte ramiona, przeniesienie ciężaru ciała lekko do przodu. Dodatkowo stopniowane obciążenie powoduje, że rowery stacjonarne to w słowach Cezarego: "znakomita alternatywa bezpiecznego treningu rowerowego"

W czasie zajęć każdy z uczestników otrzymał pasek który wraz ze specjalnym systemem Sunnto mierzył puls. Kiedyś tego typu sprzęt był tylko marzeniem i mogli z niego korzystać najlepsi mistrzowie. Teraz prawidłowe monitorowanie serca w trakcie wysiłku to już norma. Po chwili słychać było trzask zapinanych spd'ów i wszyscy rozpoczęliśmy rozgrzewkę.

Później było tylko trudniej, bardziej stromo. Pot lał się już nie tylko ze mnie ale i z innych uczestników. To, co działo się na ekranie pokazującym zapis tętna można porównać do rysunku szalonego artysty. Barwy od szarej poprzez niebieską, zieloną, żółtą, czerwoną i czarną. Wszystkie kolory wyznaczały progi tętna w jakich pracowali uczestnicy podczas zajęć, a ich zróżnicowanie świadczyło o niezbyt dobrej kondycji. Trudno opisać moje pierwsze zajęcia rowerowe u boku Cezarego. Wysiłek był nieprawdopodobny. O dziwo moje mięśnie spokojnie dawały radę w walce na podjazdach jednak wydolność organizmu to tragedia - zresztą nie ma co się dziwić, tego typu wysiłek trzeba wykonywać regularnie, a moja aktywność w ostatnim czasie była raczej niska.

Wychodząc z zajęć złapał mnie Cezary.

- Nie było chyba tak źle prawda?- zapytał

- Tak źle nie było, ale rewelacji też żadnej nie zauważyłem - odpowiedziałem.

- Nie martw się, widać po Twoich parametrach, że kiedyś byłeś zawodnikiem, a to ogromna baza do zbudowania czegoś fajnego - podniósł mnie na duchu i poklepał po ramieniu.

- Skoro tak twierdzisz to się bardzo cieszę, ale sądzę że wiele pracy przed nami - powiedziałem smutno.

- To będzie fajna praca zobaczysz. Łatwo nie będzie ale mam nadzieję, że z efektów będziesz zadowolony. Wiesz, że widzimy się za tydzień w Karczewie?

- Gdzie? Odpowiedziałem zdziwiony?

- W Karczewie, tam jest pierwszy zimowy maraton. Szykuj ciepłe rzeczy, rower i powiedz, gdzie mam po Ciebie podjechać.

- Jesteś pewien? Tak bez przygotowania? - moje pytania były pełne niepewności

- Tak jestem pewien? Reszty dowiesz się na miejscu. Tam porozmawiamy sobie o prawdziwym kolarstwie.

Propozycja Cezarego była bardzo zaskakująca i powiem szczerze zupełnie nie spodziewałem takiego rozwoju wypadków. Z drugiej strony poczułem ogromną mobilizację i chęć do wyczerpującej pracy, która bez wątpienia mnie czekała.

Jadę do Karczewa tam zacznę swoją kolarską przygodę.

Konrad Stawicki

Więcej o:
Copyright © Agora SA