Nowy gracz na rynku kamer - Xiaoyi Yi Action Camera

XXI wiek bez dwóch zdań jest złotym wiekiem techniki. Właśnie w naszych czasach rejestracja obrazu i dźwięku została doprowadzona do perfekcji. Miniaturyzacja, cyfryzacja, elektronika - to słowa opisujące miejsce, w którym znajdują się w tej chwili kamery - czyli rejestratory audio-video. Urządzenia te, zarezerwowane wcześniej tylko dla elity wyczynowców, kosztujące bardzo duże pieniądze, w tej chwili stały się dostępne praktycznie dla każdego.

Nikogo już nie dziwi mała kamera rejestrująca obraz najwyższej jakości na kasku motocyklisty, na klatce piersiowej narciarza, czy też na rowerowej kierownicy. Rynek producentów kamer służących do rejestrowania naszych codziennych, czy też ekstremalnych aktywności ciągle się poszerza i normalną koleją rzeczy jest, że pojawiają się na nim nowi gracze. Jednym z nich jest pochodząca z Chin firma Xiaoyi, która właśnie oficjalnie wchodzi na polski rynek. Dzięki polskiemu dystrybutorowi produkty firmy Xiaoyi (należącej do gigantycznego koncernu Xiaomi) możemy kupić w jej oficjalnej sieci sprzedaży w naszym kraju. Co nikogo nie powinno dziwić, produkty Xiaoyi posiadają polską gwarancję, menu i instrukcję w języku polskim, a importer zapewnia serwis swoich urządzeń.

Postanowiliśmy przekonać się na własne oczy co wart jest ten dalekowschodni produkt i do naszej redakcji trafiła nowa Yi Action Camera z zestawem akcesoriów wszelakich.

Na pierwszy rzut oka

Długo nie trzeba patrzeć na Yi Action Camera żeby zobaczyć jej podobieństwo do produktów firmy GoPro. Daleko nie szukając, system zamknięcia obudowy kamery Yi jest identyczny jak ten, który znajdziemy chociażby w modelu Hero 4. Na samym podobieństwie się nie kończy, bo okazuje się, że licznie występujące akcesoria firmy Xiaoyi mogą być stosowane wymiennie z akcesoriami GoPro. Akcesoria te muszą pasować, bo są niemalże kopią produktów GoPro, a różnica polega praktycznie tylko na tym, że chińska firma przystosowała swoje produkty do współpracy z fotograficznymi statywami. Mocowanie przykręcane do obudowy kamery, jak i sama kamera, posiadają gwint pozwalający na współpracę ze standardowymi akcesoriami fotograficznymi.

Jakość wykonania kamery - plastików i ogólna solidność produktu - jest bardzo dobra i nie sprawia wrażenia taniej. Jedyną rzeczą, do której można się przyczepić, to pokrywka zasłaniająca gniazda USB i HDMI, która słabo się trzyma na swoim miejscu. Jest to element, który bardzo łatwo można zgubić, podobnie z resztą jak w kamerach GoPro serii Hero 4.

Kamera YiKamera Yi fot. BG fot. BG

Kamera Yi obsługiwana jest trzema przyciskami znajdującymi się na niej, oraz aplikacją mobilną do pobrania na telefony z systemem Android i IOS. Jednym guzikiem włączamy i wyłączamy kamerę oraz wybieramy tryb pracy - foto/video. Drugi guzik jest spustem migawki (foto) lub przyciskiem REC (video). Trzeci zaś pozwala na włączenie/wyłączenie funkcji bluetooth/wifi. Niby wszystko działa, jest łatwe i przejrzyste, ale jednak zmiana ustawień kamery, np. parametrów takich jak rozdzielczość nagrywania, wymaga użycia aplikacji. A co gdy mamy rozładowany telefon, lub używamy kamery, chronionej przez wodoszczelną obudowę, w środowisku nieprzyjaznym dla smartfonów?

Użytkowanie

Aplikacja sama w sobie jest bardzo łatwa w obsłudze, prosta, czytelna i... po polsku (a właściwie po polskiemu , wedle starego porzekadła: "Polska język, trudna język"). Aplikacja posiada jednak wszystko co potrzeba do sterowania kamerą, a nawet więcej.

Aplikacja kamery YiAplikacja kamery Yi fot. BG fot. BG

Możemy np. wrzucić do niej zrobione przez nas zdjęcia czy filmy, zmieniać je za pomocą dostępnych filtrów i dzielić się nimi z innymi użytkownikami kamer Xiaoyi na całym świecie - ta użyteczność wygląda z kolei jak znany każdemu z nas Instagram.

Aplikacja Yi CameraAplikacja Yi Camera fot. MB fot. MB

Kolorowe diody znajdujące się na kamerze w dość czytelny sposób informują nas jaki jest stan urządzenia. Jest to ważne, gdyż kamera Yi nie posiada żadnego wyświetlacza.

Wbudowane w kamerę systemy łączności bluetooth i wifi mogą działać jednocześnie, dzięki temu można kadrować czy zmieniać ujęcia w telefonie, a samą fotkę zrobić przy użyciu pilota bluetooth (dołączonego do selfiesticka w cenie 199 zł). Sam stick (czyli dla brzydzących się zapożyczeniami z jęz. ang. - kij składany teleskopowo służący do robienia sobie samemu zdjęć) po rozłożeniu ma długość 70 cm, posiada głowicę kulową, dzięki której możemy dowolnie skierować szerokokątny (155 stopni) obiektyw naszej kamery. Selfiestick (kij...) wyposażony jest też w ww. pilocik, który można od niego odczepić i używać niezależnie (działa w zasięgu 10 metrów od kamery).

Selfiestick Yi CameraSelfiestick Yi Camera fot. BG fot. BG

Producent deklaruje 90-minutowy czas pracy litowo-jonowej baterii produkcji Sony. Kręcąc nasz film na mrozie (ok. -6, -7 stopni) bateria starczyła na 75 min ciągłej pracy, a w temperaturze pokojowej pociągnęła około 92 minuty. Jeżeli chcemy zarejestrować dłuższą rowerową wycieczkę, warto wyposażyć się zatem w zapasową baterię (79 zł).

A propos akcesoriów - za cenę kamery, czyli 449 zł otrzymujemy gołe urządzenie, bez żadnych dodatków (w tym bez żadnej pamięci - kamera nie ma jej wbudowanej, w zestawie nie znajdziemy też karty microSD). Nawet za wodoodporną obudowę musimy dopłacić 149 zł. Oferta dodatkowych akcesoriów jest bardzo bogata , a ceny znacznie niższe niż w przypadku renomowanych producentów. Dystrybutor w swojej ofercie przewidział też kilka zestawów kamera + akcesoria. Jednak ich ceny wahają się już od 599 do 999 zł.

uchwyt na kierownicę rowerowąuchwyt na kierownicę rowerową fot. BG fot. BG

Jakość czy jakoś?

Zacznijmy od głównego parametru mającego wpływ na jakość - rozdzielczości. Matryca Sony Exmor R CMOS zapewnia 16 MP a najwyższa jakość filmów to 2K HD - tak przedstawia ten parametr producent. Co to takiego 2K HD, bo kojarzy się przecież dobrze - z jakością 4K. Otóż jest to praktycznie tylko zabieg marketingowy, gdyż 2K HD to niemal nic innego jak 1080 HD. Wysokość klatki jest taka sama, jedynie szerokość ciut większa - zamiast 16:9  uzyskujemy proporcje 17:9. Jeśli chodzi o liczbę klatek to przy rozdzielczości 1080 mamy ich 60, przy 720 - 120, są to dobre wartości, które całkiem nieźle wyglądają na tle tańszych kamer. Film porównujący pracę kamery Yi z kamerą Hero 4 Silver kręcony był w rozdzielczości odpowiednio 2k i 1080 przy 60 klatkach na sekundę.

Zobacz wideo

Dobra ostrość obrazu, realne odwzorowanie kolorów, bardzo przyzwoita rozpiętość tonalna. Matryca produkcji Sony dobrze radzi sobie w trudnych warunkach oświetleniowych, rejestrując i jasne i ciemne partie obrazu - co widać na filmie rowerowym (śnieg oświetlony przez słońce i cienie między drzewami).

Dźwięk rejestrowany przez kamerę jest więcej niż przyzwoity. Oczywiście podczas korzystania z wodoodpornej obudowy jest on nieco przytłumiony, jednak to, co usłyszymy przy nagrywaniu bez niej, jest o klasę lepsze niż w większości tanich kamer sportowych.

Rzeczą, która nie działa tak jak powinna jest tryb zdjęć seryjnych. Niby robi 7 klatek na sekundę, ale za długo się buforuje. Po każdej serii trzeba odczekać dobre kilka-kilkanaście sekund zanim kamera będzie gotowa do kolejnej.

Bardzo fajną użytecznością jest możliwość kręcenia filmów w zwolnionym tempie (rozdzielczość 480 przy 240 klatkach na sekundę). A wygląda to tak:

Zobacz wideo

Podsumowanie

Kwota 449 zł za taką kamerę jest z jednej strony kusząca, z drugiej myląca. Kamera Yi zdecydowanie wyróżnia się jakością na tle tanich produktów tego typu, ale myślenie, że za cenę poniżej 500 zł będziemy mogli w pełni wykorzystywać jej możliwości jest iluzją. Zakup kamery jest tylko początkiem wydatków, jeżeli chcemy zająć się na poważnie kręceniem naszych domowych/ekstremalnych/wakacyjnych (niepotrzebne skreślić) filmów. Na szczęście oferta akcesoriów jest bardzo bogata i każdy ma szansę spersonalizować zakupione urządzenie idealnie pod kątem własnych potrzeb. Jakość filmów, prostota obsługi i cała gama funkcjonalności powinna wynagrodzić dodatkowe nakłady pieniężne.

Więcej informacji o produkcie znajdziecie na stronie internetowej importera .

Więcej o:
Copyright © Agora SA